Nick:Kazio
Dodano:2004-02-27 11:35:13
Email:klapz.i2ooog@@gooo2i.zpalk
Wpis:Ojj Kylek Kylek, ze tesz nie masz co robic :). Ja nie potrzebuje nawet jezdzic na jakies place mnie kreci na normalnej drodze :). Dzis jade do babki, snieg wali ja nie wiem co to bedzie, aale licze na cud :).
Ostatnio samochod stal bez odpalania prawie 2 tygodnie, uznalem ze wypadaloby go sprawdzic, wiec w srode pojszlem i odpalilem spokojnie na bezynie. Wczoraj natomiast ciepelko, sobie mysle przejade sie, wiec dawal go na gaz, zanim sie zorientowalem ze go nie odpale, akumulator padl. No tak jak ktos nie ma w glowie to ma w rekach i nogach. Musialem wyciognoc baterejke, przytachac do domu i podladowac. Ale jak pech to pech - dzis paskudna pogoda na jazde, no ale jak mus to mus :/
|
|
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-24 18:05:31
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko@@okpe.lpylk
Wpis:Zrobiłem to! 23 lutego 2004 w godzinach nocnych wpadłem na plac przy cmentarzu, zredukowałem do 2, skręciłem kierownice na maksa, zaciągnąłem ręczny i bączkowałem! Ale masa. To nie takie trudne i da się nawet jak się ma napęd na przód. Polecam wszystkim!
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-23 16:13:52
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko@@okpe.lpylk
Wpis:Ostatnio zrobiłem wpis na księdze UMiG Łęczna, w którym wyraziłem opinię nie tylko o ksiedze ale i o administratorze strony. Wpis najwyraźniej nie spodobał się adminowi (zwłaszcza część o nim) bo w krótkim czasie od ukazania się tekstu, wszystkie moje wpisy ze strony UMiG Łęczna zniknęły. Ale to jeszcze nic - dziwnym zbiegiem okoliczności po paru minutach od wpisania znikają też moje obecne teksty (mogę sie nimi nacieszyć, do czasu ponownego otwarcia strony). Kurczę uwziął się na mnie koleś!
|
|
Nick:Kazio
Dodano:2004-02-22 12:48:00
Email:klapz.i2ooog@@gooo2i.zpalk
Wpis:Oki, serwer zmieniony, "Czarne Strony..." zaktualizowane. W bliżej nieokreślonym czasie przewidziane jest polepszenie jakości fotek.
Aha, w dziale Ektraz do pobrania jest całość "Czarnych Stron..." oczywiście treściowo nie ma więcej niż się ukazało na stronie :)
|
|
Nick:Kazio
Dodano:2004-02-19 21:30:52
Email:klapz,i2ooog@@gooo2i,zpalk
Wpis:Ojjj dawno mnie tu nie było. Przepraszam że trochę tu wszystkich zaniedbuję, ale ostatnio zbytnio nie mam czasu.
Na początku podziękowania w stronę Dorotki, która zawsze wie co napisać :) i nie ważne gdzie.
Kylek, oj Kylek Kylek - jeździć byś się nauczył. Ja śmigam na letnich łysych oponach i takich problemów jak Ty nie mam :P. A co do ostatków no to naawet jeśli mielibyśmy jakieś plany to i tak zarówno Ty jak i Ewelina nie pojawilibyście się (nie to żebyśmy Was nie zapraszali :P ). ale jeśli Wy coś szykujecie, to wiecie gdzie nas szukać.
A na zakończenie - chcialbym oświadczyć, że mam już własny serwer (jupijajej matafaka). Postaram się w miarę szybko przeprowadzić (pomińmy fakt, że mogłem to już zrobić w Walentynki :P ), niestety brak potrzebnego na to czasu dokucza mi. Jeśli uda mi się to zrobić to zmiany większe na stronie prędko nie nastąpią. postaram się jedynie w miarę raz na tydzień (gdzieś w okresie weekandu) aktualizować "czarne strony".
Z poważaniem
Ojciec Krzestny
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-17 20:47:38
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko@@okpe.lpylk
Wpis:Są już jakieś pomysły odnośnie Ostatków 2004?
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-15 16:24:57
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko8@33@8okpe.lpylk
Wpis:Dzisiaj kolejny poślizg... Było groźnie... Na szczęście ogrodzenie było z siatki... Astra bez obrażeń... Zimówki nie wiele dają...
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-15 14:01:02
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko8@33@8okpe.lpylk
Wpis:Mądra ta myśl Dorotki (?)... Już po Walentynkach... Mam masowe serduszko... Stojące i grające... Ludzi od dawna nie widuję... Ponoć fajnego mieliście grilla... Porażka z ekonomii... Muszę jakos przeżyć poniedzialek... Potem jeszcze 1 egzamin... Rozpocząłem prace nad indeksowaniem mp3 i nad www... Może coś się pojawi przez ferie... Ślisko na drogach... Wczoraj poślizg zaliczyłem... Jak zwykle za szybko...
|
|
Nick:Skoki
Dodano:2004-02-10 16:59:58
Wpis:Nie wiem kim jest pani D ale muszę powiedzieć, że wypisała nam tu przerażającą prawdę. Cholernie prawdziwą. Dziękuję za ładne powiedzenie.
|
|
Nick:D.
Dodano:2004-02-10 13:03:29
Wpis:Rozmyślania (niekoniecznie) na temat...
"Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić ciebe.Zarówno twoją teraźniejszość,jak i przyszłość(...)"
|
|
Nick:Kylek
Dodano:2004-02-03 19:33:10
Url:www.kylek.prv.pl
Email:klypl.epko8@33@8okpe.lpylk
Wpis:Zmęczony jestem... Studniówka nieodespana... Jeszcze ten PeCet Sylwii... Z Country też nas wygonili... GG nawaliło... Myszka nawaliła... Tomek... cholera też nawalił - na dywan... Listy miałem wysłać... Szafki nie ma... Mandat w końcu zapłaciłem... Na paczki czekam... Jakieś filmy miały być... Magazyn nie doszedł... Może telewizor wygram... Umowa się skończyła... Noga mnie boli... Do kina trza pójść...
|
|
Nick:Aniela
Dodano:2004-01-29 15:33:12
Wpis:No cześć! Co ciekawego? Czytałam właśnie o Twoich perypetiach- no no! Nie wiedziałam, Ze do Lublina tak trudno dotrzeć! ;)) Tak sobie siedze na kółku, no i nawet sobie pokonie do iternetuwejść nie można, bo jakieś dile dziają człowikowi na nerwy... Szlag trafia!!! Ale, co tam... Co do mnie, to usłyszysz kiedy nas owiedzisz. Ale uprzedzam- zrobiam sie bardzo nieśmiała ;D więc raczej nie zaśpiewam.. Aha- Justyna dzisiaj doładuje konto, to za pozwoleniem (hi-hi) troszke Cie pokatuję!!!No to do "katowana"!!!!!!!!!!! papapappapa , Pozdrawiam!
|
|
Nick:Jasio
Dodano:2004-01-21 14:34:00
Wpis:Kolos za kolosem i już mi się nie chce uczyć. Zrobiłem sobie trocha przerwy żeby opczaić co się na księdze dzieje.
Co do obrączkowamia obywatela Krzysztofa S. i obywatelki Eweliny Ch. Byłem naocznym świadkiem tej podniosłej uroczystości.
Chciałbym dodać, że na początku pastor Jerzy K. próbował obrączki zrobić z tych ciastek z dziurką w środku. Jednak podczas nakładania owa obrączka uległa defektowi, a mianowicie rozleciała się(czyżby za grube palce:)) a później została skonsumowana. Międzyczasie doszedł na ową ceremonię świadek Krzysztof D. Wykombinowali żeby zrobić obrączki z worka foliowego.
Następnie Jerzy K. zaczął udzielać ślubu w języku niemieckim(nawet fajnie mu to wychchodziło) tłumaczył to na polski a Krzysztof D. tłumaczył na angielski. Wpadli na pomysł żeby towarzyszka Zuzanna Z. tłumaczyła na język francuski (gdyż jako jedyna z obecnych tam osób miała francuski), jednak nie podjęła się tego wyzwania. Po ceremonii miał nastąpić moment pocałunku. Jednak młoda para się wstydziła, to ktoś wykombinował żeby ich nakryć kocem.
W skrucie to było tak. Szkoda że nie widziałeś to na własne oczy. Jak sie spotkamy to powiem ci też o inny pikantnych szczegółach, o których byłoby niegrzecznie pisać na łamach tej księgi.
Kończe i zabieram się do nauki. Dzisiaj na tapete idzie język C++.
Pozdrawiam
To byłem Ja - Jasio
|
|
Nick:Kazio
Dodano:2004-01-20 23:25:30
Email:klapz.i2ooog@@gooo2i.zpalk
Wpis:Uwaga uwaga - historia z seri "I znów zima zaskoczyła drogowców", czyli jak to Kazio wybierał sie do Lublina.
Miałem ze starszą jechał do Lublina, było gdzieś po 17. Najpierw utknąłem przy stadionie, bo gdzieś na moście był wypadek (ślisko na masę). Noo nic, zawracamy z zamiarem jechania przez Ciechanki. Jesteśmy tuż przy skrzyżowaniu z Nadwieprzańską, aa tu koleś tam skręca więc hamowanie - ooj niewesoło, ściąga mnie, ale nic, jakoś się wybroniłem. Zaraz za skrzyżowaniem jakiś koleś coś świruje, ja znoof hamuje a tu lipa ścioga mnie do rowu. Ostatecznie fartem sie wybroniłem - przód na poboczu (oki oki, dzięki moim umiejętnościom :P). Koleś z taksówki się zatrzymał i się coś pyrga, ja na to, że to nie moja wina (urok letnich, łysych opon :P). Nic włączam awaryjne - dawaj wsteczny. Starsza wysiada i próbuje pchać - cud - wygrzebałem się. Stoję na środku ulicy - no w sumie na prawym pasie (znaczy sie moim). Noo nic skoro wyjechałem z rowu to i może doczołgam się te ze 20 metrów do skrzyżowania i potem do domu. Lipa, śnieg pada, mrozek łapie, na ulicy zaczyna sie robić lodowisko. Kazio duma (starszą gdzieś wcieło, jak się później okazało zostawiła mnie na paswę losu i pojechała do lubelca - no w sumie egzamin miała) stoję na środu, kolejna próba do tylu - nic, zaczyna mnie ściogać, daję sobie spokój. Ruch się zwiększa więc do tyłu nie probuję, no nic ryzykujemy do przodu.. Lekko ruszamy - oki jechać jadę, ale aby nie za szybko, hamowanie - lipa, znoof pobocze. Noo nic trzeba wyjechać - cud again - udało się.
Noo nic, teraz inaczej - dawaj go na luz. Się stoczymy. Lipa (coraz bardziej ślisko) znoof pobocze - ręczny, nożny - nie pomaga. Zlitował się jakiś koleś (kierowca tira), staczamy się w dół - jedno koło - pobocze - on pcha ja jedyneczka i łagodnie - lipa jezdnia jak jajko - nie mogę wjechać na ulicę. Udało się, hamuję znoof mnie ściągnęło. Próbujemy jeszcze raz - teraz więcej doświadczenia - umiejętnie manewruję hamulcami - zjechałem z górki o własnych siłach. Decyzja - jechać przez zakręt i most, czy na pobocze i zostawić megi. Wybieram pobocze - tuż przed betonowymi barierkami od mostu się zatrzymuję - dupa trochę wystaje na ulicę ale nic, walę to. Udało się mi umiejscowić samochód u podnuża górki tuż za skrzyżowaniem - nawet chyba nie minąłem znaku kończocego Łęczną :). Myślę żeby troszku podjechać - a tu lipa akumulator słaby (to ciekawe, że mimo pracy silnika - co prawda wszystkie światła chodziły + ogrzewanie - alternator nie dał rady ładować go, a w czasie jazdy jest oki). Zamknąłem auto i pieszo do domu, a tu zonk, jadę - pod górke wejść nie mogę. Korek się robi w jedną i w drugą stronę - ludzie nie mogą ruszyć samochodami. Kobita czymś większym stanęła w poprzek drogi i ściąga ją na poldka. Koleś od tira męczy się, stęka i próbuje pchać żeby się nie puknęli. Aa reszta tylko z pretensjami, ale żeby pomoc to nikt. Zlitowałem się, pomagam kolesiowi, ale gdzieee tam, zaprzeć się nie można bo odjeżdżam w glanach. Noo nic próbujemy inaczej - dawaj wsteczny i pobocze. Złapaliśmy pobocze i wspólnymi siłami wyciągnęliśmy pod górę. Aa na drodze horror. Zabrałem się i poszedłem do domu. Po drodze skoczyłem do ciotki, żeby na chate zadzwonić w razie czego, że u mnie oki, przy okazji pogadałem trochę ;). Noo nic, 18.30 - pora do domu - po drodze Moniczkę spotkałem - pogadałem ;). Miałem się wybrać gdzieś o 10 sprawdzić czy może się da ściągnąć samochód. Załatwiłem sobie Kylka brykę na wszelki wypadek i próbowałem ściągnąć Jasia do pchania w razie czego ;). Gram sobie w Revolta (się wyrzyć musiałem), słuchawki na uszach, jest gdzies po 21, aa tu psy :). Stary mnie woła (dobrze, że posprzątałem to przynajmniej cdeki nie walają się w większych ilościach :P). Coś do mnie gadają, ale nie jażę o co chodzi (no bo albo ktoś mi skroił samochód, albo strzelił we mnie). Aa glina do mnie, że trzeba zabrać samochód, bo on tak nie może stać. Noo dobra, zbieram manatki i idę (w końcu władza karze :P). Wbiłem się ze starszym do astry (Boże, tam mniej miejsca co w tym poldku co sie z prezesem gnietliśmy, aa do tego w drzwiach klamek nie ma). Zawieźli nas (na sygnale nawet jechaliśmy :P, co prawda bez dźwięku, no ale zawsze :) ), no nic próbuję odpalić, oczywiście nie da rady - za słaby akumulator. Próbujem na popych, ale też nic (jeden pies pcha i starszy - też mi pomoc). Noo nic, chcą mnie odholować - bronie się jak mogę, ale gdzieee tam, oni swoje. W końcu uznaliśmy, że zepchniemy go z tego mostu na placyk (aale gdzie tam wymiękli w połowie drogi :P). Zresztą placyk i tak był zasypany :). Aale jakiś kredens się napatoczył i się pytają czy na hol mnie wziąść (Boże dzieki Ci - wiedziałem - strzyżonego Pan Bóg strzyże). No to jazda - dzierżu linu - i poszli - aa szalał tym kredensem, spox samochód odpalił, troszku się co prawda męczył - przejechalimy kawałek i zatrzymali się na przystanku - tylko tam więcej miejsca żeby zawrócić. Odpiely my się, ale lipa, bo stoję na poboczu i do przodu ani rusz :) - dawaj na wsteczny - udało się bez problemu. Zawróciłem, po drodze zabrałem starszego - został gdzieś tam - psów już nie było i pojechalimy do domu. I tak skończyła się moja wyprawa do Lublina.
Koniec
|
|
Nick:Kazio
Dodano:2004-01-20 11:03:19
Email:aokfwniiz.ystoomro@dwaiiawd@ormootsy.ziinwfkoa
Wpis:Prolog
Nie chce mi się pisać, ale napiszę, no bo nie wszystko uwarunkowane jest tym czy nam się chce, czy nie. Aaaale cytatów nie będzie, następnym razem, aa zresztą - będą :P.
I "Trudne problemy pozostawione same sobie, staną się jeszcze trudniejsze"
No właśnie, czyli nieśmiertelna sprawa Kylka - propunuję przedsięwziąść jakieś kroki.
II "Najlepszą metodą do zainspirowania odkrywczych myśli, jest zaklejenie koperty"
Dość łaciny, wiem tema możnaby rozwinąć ("Matka jest zawsze pewna"), ale czy zawsze wszystko musi się kręcić wokół szkoły? Nie stać nas na ambitniejsze pomysły? (Jeśli chodzi o drugi to tu miałem problemy... - dlatego improwizuję - tak żeby było bardziej po polskiemu :P - "ojcem jest ten, kogo wskazuje małżeństwo"). Popolemizować też możnaby było nad tym, ale ble, fuj dość nauki.
III "Wszystko zabiera znacznie więcej czasu, niż by się wydawało"
Noo właśnie, trzeba się zabierać do pracy, a nie głupoty wypisywać na łamach księgi.
IV "Wszystkie sprawy szlag trafia jednocześnie"
Noo tak, zbliżqający czas też jest cięzki dla mnie, trzymanie kciuków, klepanie zdrowasiek, jak tak dalej pójdzie to nie będę wiedział za kogo tym razem, ale jakby nie patrzeć jestem z Wami wszystkimi w tym ciężkim okresie.
V "Niejasność jest wielkością niezmienną"
Sprawa Eweliny i Kylka, wieem, że temat został zakończony, ale ja go rozpoczynam. W związku z tym, że kwestia zaobrączkowania została mi nijako naświetlona pozwolę sobie ją wszystkim przybliżyć. Jako, że ja w momencie kiedy to wydarzenia miało miejsce spałem z ręką w wannie, to w poniższym opowiadaniu mogę wystąpić pewne niejasności.
"Cała akcja miała miejsce 1 stycznia 2004 A.D. o bliżej nieokreślonej godzinie (taak w okolicach 1.00). Wówczas nijaki Jerzy K. postanowił udzielić ślubo pannie Ewelinie Ch. i panu Krzysztofowi S.. Świadkiem podczas cereminii był nijaki Krzysztof D., który uznał, że ceremonia nie może być ważna bez obrączek. Spożądził takowe z woreczka foliowego po czym wręczył je naszej parze."
Jeśli coś przekręciłem, to proszę mnie poprawić.
VI "Ci którzy już mają, dostaną jeszcze więcej"
Noo bliżej określoną imprezą jest grill podczas ferii zimowych - jakoś z początkiem lutego.
VII "Fajni faceci niefajnie kończą"
Do Anieli...
Fryzurki zmienić nie zmieniłem, lekko się jedynie przystrzygłem, resztą musiałem odwiedzić moją fryzjerkę :P. Zastanawiam się kiedy w końcu będzie mi dane usłyszeć jak śpiewasz... Rozdziałami piszę, bo hmm, takie zboczenie :). Rozpłucie, niee wiem czy to śmieszne, nie zastanawiałem się nad tym - zbyt wiele czasu w tych rejonach spędziłem :). Ja zawsze mówiłem, że jestem z okolic Lublina (tak, żeby było łatwiej zlokalizować). Ale od momentu jak Górnik wszedł do I ligi no to jestem z Łęcznej :).
VIII "Wszystko jest możliwe pod warunkiem, że nie wiesz, o czym mówisz"
Noo tak, wczoraj sobie pochodziłem po Lublinie, no i w sumie wiele to ja nie zobaczyłem. Nie wiem, ajkiś rok temu człowiek więcej spostrzegał. Oddałem krew, zainkasowałem czekolady, aa jeszcze przed tym lekarz mnie objechał i kazał mi jeść razy dziennie (sadysta). Co drugi oddający mdlał, mnie niestety minęło. Po kafce wybrałem się na objazd sklepów (Leclerc i Nediamarkt) - nic ciekawego nie spostrzegłem. Aaa poza tym, zę ochrona sprawdziła sprzątaczkę, czy nic nie zakosiła w szufelce :P. Wybrałem się w odwiedziny do zakładu. Oczywiście nie było gdzie zaparkować bo jakiś łoś stanął w bramie, więc ja musiałem się ustawić na środku drogi. Zbliżając się do furty, aby zadzwonić, żeby mi otworzyli wjazd minąłem swojego wykładowce od Liturgiki, ładnie się przywitałem a on spojrzał na mój samochód i na głos: "czy się zmieścimy". Okazało się, że ten merc stojący w bramie przyjechał po niego. Resztki krwi się gotowały we mnie. Ale spokojnie podbiegłem, spóściłem renię z ręcznego i stoczyłem się z górki. Znoof musiałem zadzwonić, otworzyli mi bramę i w końcu sobie zaparkowałem. Aaa w tym miejscu chylę czoła w stronę księdza dyrektora, który w końcu zamontował kamary (co prawda chyba jeszcze nie działają, no ale już są zamontowane). Jakimś dziwnym trafem akurat na obiad zdąrzyłem. Moja osobą została przywitana z wielką euforią przez brać klerycką :). Następnie udałem się na jakże już kultową kawę do Stacha. Okazało się, że mój rok ma mecz siatkówki i chcieli mnie zwerbować do skladu, nawet skombinowali mi halówki :), ale wykręciłem się oddawaniem krwi. Pogadali my ze Stachem o starych dobrych czasach i o obecnych wydarzeniach. Jako, że pora była już odpowiednia należało się zbierać. (Przegraliśmy mecz). Zrobiłem obchód po Deptaku - nic ciekawego nie znajdując i zabrałem się do domu. Ogólnie było miło, kolejna wizyta w gdzieś za 2 msc. Noo na uczelni to gdzieś po sesji się zjawię. A na zakupy to dziś się wybieram, bo mi naboje w drukarce padły i trzeba zaopatrzyć się w nowy sprzęt drukujący (na oku mam Lexmarka Z602 - w Mediamarkt 189 zł).
Epilog
Koniec bajek... :) Do pracy! Bracia! Rodacy!
Z pozdrowieniami
Wasz
Ojciec Krzestny
|
|
Nick:Anila
Dodano:2004-01-19 15:46:17
Wpis:Mam, tzw. nudy. Jest tu nas kilka osób, no ale nie ma co robić. Jak weszłam na czat, to takie głupoty mi pisali, że to bajka. Kiedy łaskawie nas odwiedzisz? Nas w sensie dom w Rozpłuciu? Aaa, jeszcze jedna sprawa- czy Rozpłucie to śmieszna nazwa dla miejscowości? Bo jak piszę na czaie to , to wtedy się awsze pawie człowiek albo nabija albo rozłącza... PAPAPAPA
jak będę miała czas, to kieyś cos naskrobię. NARAZIE!!!!!!
|
|
Nick:Aniela
Dodano:2004-01-19 14:55:01
Wpis:Zmieniłeś fryzurkę??? Ty też? Jakaś mania chyba... W piątek byłam z chórem w Puławach- pamiętasz, przegląd kolęd, mówiłam Ci o tym w tamtym roku. Widziałam chłopaka, który występował w idolu!!! Czekaj, jak on się nazywał... Aha- Edson, fajny jest!Tak mnie ciekawi, co Ty tu tak rozdziałami piszesz???Popisałabym tu jeszcze, ale parę osóbek mnie obkrążyło, no i nawet popisać nie można! Jak coś ciekawego sobie przypomnę, to jeszcze dziś tu zawitam. No o chyba na razie! Aha-wiesz kiedy mamy w szkole dyskotekę choinkową? W WALENTYNKI!!!!!!!!!!! Fajie, co?! No to NANAXZIE! PAPAPAPAPAPPAPAPPAPAPPAPAPAPAPPPAPAPAPPAPAPAPAPAPAPPAPAPA
|
|
Nick:Skoki
Dodano:2004-01-18 23:55:28
Wpis:Wstęp
Ja dzisiaj bardzo ogólnikowo, bo powinienem się uczyć, a i tak spać mi się chce.
Rzecz pierwsza
Jak złapałem Kylka na GG w sobotę, to właśnie wybierał się na imprę do Trębaczów Town (czy gdzieś tam), na czyjąś osiemnastkę.
Rzecz druga
Łacina - Nie wszystko co dozwolone jest uczciwe.
Coś ku pamięci pań: Mater semper certa est.
I coś dla panów (ale na szczęście już z lekka nieaktulane): Pater est quem nupitae demonstrant.
Rzecz trzecia
Tak chodzilo mi o tą właśnie przycinkę Suma. A co do strony, z jednej strony powiadają: "Robota nie zając nie ucieknie". Z drugiej: "Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj to będziesz miał z głowy", czy jakoś tak.
Rzecz czwarta
Dobrze to Jasio ujął:" Jedyne co mam to złudzenia..., że mogę mieć zaliczenia". Mimo wszystko trzymcie kciuki w poniedzielnik, może będzie trochę farta i jakoś pójdzie.
Rzecz piąta
Poszczęścilo ci się z Eweliną, cale zło na klatę sam musiałem przyjąć.
Rzecz szósta
Wierz mi, że to jakiś przypadek. Z wami zawsze mogę wypić. Swój, tudzież cudzy alkochol ;-P (byle po sesji).
Rzecz siódma
Reszty komentować nie będę, bo masz pełną rację, a mnie i tak się nie chce.
Zakończenie
Jeszcze dodam, że Justyna pewnie będzie popierala wszystkie próby edukacji jej wybranka :-))))))))).
Przemówiłem
Jaśnie Uniżony Sługa
|
|
Nick:Kazio
Dodano:2004-01-17 14:42:39
Email:aokfwniiz.yctsoorm@owdiaaidwo@mroostcy.ziinwfkoa
Wpis:Prolog
Hmm, dawno żadnych cytatów nie pisałem, w następnym wpisie spróbuję się poprawić. Czemu nie w tym, to proste, czuję się wypalony trochę i dobrze, że jeszcze mam siłę odpisywać. Nie mam pojęcia czym to spowodowane, może dlatego, że trochę po nocach siedzę i gadam, ale co poradzić jak nie potrafię odmówić kobiecie :P.
Rozdział I
Do rzeczy, koniec banialuków. Ola na pierwszy plan. Noooo właśnie gdzie Ty się podziewasz. Żeby nie dać znaku życia, no ja nie wiem!. Niiic (no wiem, że nie odpisałem jeszcze na list, ale mogę Cię zapewnić, że teraz Twój jest w kolejności :) - zresztą to nie ma znaczenia, bo i tak dopiero wyśle wszystkie jak na wszystkie odpiszę :) ) nie wiem co się tam u Ciebie dzieje. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi... No jak tam łapka? Jak zdroofko no i sprawa najważniejsza, pierwszorzędna, priorytetowa - jak się ma nasza przewspaniała trójka?. No jakby nie patrzeć stęskniłem się za Wami.
Aaa na maturalnym nie widać mnie :). Stoję mniej więcej w lewym górnym rogu za tym całym tłumem gdzieś w drzwiach wejściowych do szkoły.. :)
Rozdział II
Sprawa Kylka, no to ja jak zwykle nie wiem co sie z nim dzieje. Pracuje on jeszcze w PCPRze (czy jakos tak :P )? Bo z etgo co wiem, to żyje, ale nie koniecznie dobre wieści na temat jego osby do mnie dochodzą - znaczy się podpada co raz większej ilości ludzioof :)
Rozdział III
No Skoczek przegiąłeś trochę. Temat w sumie głupi nie jest ("Dziecko poczęte, lecz jeszcze nieurodzone, uważa się za już urodzone, ilekroć chodzi o jego korzyść.") jest bardzo mądry i sie z nim zgadzam, zresztą nie tylko ja :P, ale jak oscylujemy wokól Prawa Rzymskiego, no to może "Non omne quod licet honestum est". Alee może lepiej coś prostrzego podrzućcie.
Rozdział IV
W pełni Cię rozumiem :) i chyba masz rację - najlepiej się skupić na jednej osobie i ją uszczęśliwiać :). A chodzi o tą z pracą językiem na dworcu w Berlinie :P ? No mi to raczej nie grozi :). A jeśli chodzi o pomysł to się ostatnio trochę wypaliłem i stronka graficznie będzie musiało trochę odczekać. Zresztą nie za bardzo mam czas: do końca stycznia prezentację muszę skończyć, potem stronka LIKURa, jeszcze teledysk mi się kroi po drodze, aa i w między czasie też pewnie skutecznie będzie rozpraszało moją uwagę. No nic trzeba się sprężyć "nie łam się przełam się" ktoś mi powiedzał, więc :) ....
Rozdział V
Pewnie znoof dostali na dotację na paliwo, w zeszłą niedzielę bodajże stali w dzień w Turce i nawet radar mieli :)
Rozdział VI
No widzę, że z sesją zbliża się dla nas wszystki dość intensywny czas pracy, ale cóż takie życie.
Rozdział VII
No patrz a mnie minęło, aa ostatecznie to ona mi się tłumaczyła z tych spojrzeń :>. Ja to mam jednak szacunek :P.
Rozdział VIII
Noo chłopaki pewnie odezwą się po sesji. Jak im organizmy trochę odpoczną, albo kasa się skończy na alkohol :P, ale na to bym nie liczył :)
Rozdział IX
No patrz i żeś nawet nam nie powiedzał o tej vodeczce.... Umnie leżakuje jedynie to wino prezesa z imprezy na której sie chciał topic, ale ono ma charakter pamiątkowy (obiecałem sobie,że to będzie mój prezent ślubny dla niego :), a nie konsumpcyjny :). Ciekawe czy Dżery ma jewszcze naszą voodeczkę z koncertu Kazika :P
Rozdział X
Sorka Kozłowska - chodząca legenda, z tej samej bajko co uwielbiana przez nas pani Cieślińska. Ale to porównianie do Rodowiczówny no jest po prostu genialne, co prawda z gęby trochę niepodobne, ale image prawie, że identyczny.
Rozdział XI
No jeśli chodzi o partnera dla Marleny, no to sprawa o ile się dobrze orientuję jusz jest nieaktualna, dlatego też pominę i zakończę kwestię moich typów.
Rozdział XII
Tu do Jasia w sprawie korków - no wiesz to wcale nie taki głopi pomysł, tylko co na to Justyna :> ?
Rozdział XIII
Jeśli chodzi o stosunek siły kopnięcia do mocy życzeń, no to nie ma tak łatwo. Występuję tu zbyt wiele zmiennych. Ale myślę, zę najwięcej zależy od stosunku dosoby kopiącej do kopanej, a tu wiele czynników jest (siła lubienia podzielona przez wspólczynnik złych uczynków, a to razy miękkie serce, pewnie coś pominąłem) dlatego nie jest łatwo coś takiego wyliczyć :P
Epilog
To z grupsza tyle ;P
Z poważaniem
Ojciec Krzestny
|
|
Nick:Skoki
Dodano:2004-01-16 23:12:49
Wpis:Wstęp
"Początek był na początku.... I nic bez niego nie było co się zbyło...."
Tym znanym wszystkim cytatem chciałem zapoczątkować dzisiejszy wpis. Korzystając równierz z podniosłej roli tegoż tutaj wstępu pragnę wyraźić ubolewanie i za razem wystosować prośbę do naszego kolegi Kylosława, żeby wkońcu kurna "dał głos" (w miarę mozliwości literalnie) na łamach tej księgi.
Rzecz pierwsza
Jakiś specjalnych tematów ja tu podawać nie będę. Zaraz ktoś powie, że jakieś przeintelekualizowane bzdury tu piszę typu: "Nasciturus pro iam nato habetur quotiens de commodis eius agitur" :-P . A przecież nie o to chodzi, żeby mięchem, jakąś pospolitą łaciną rzucać :-P.
Rzecz druga
Co to za pomysł z tym zadowalaniem wszystkich. Ja bym tam się Kazik ograniczał bo jeszcze ktoś cię o coś posądzi :-P. Pamiętasz moją i Suma rozmowę nad Piasecznem ?? No to wiesz o co chodzi, a jak nie to na GG.
A tak na serio, to co to za wspaniały pomysł ci się nasunął??? Bo zwolennicy strony w obecnym wydaniu zaczynają mnie przytłaczać swoją liczebnością.
Rzecz trzecia
Pieski niemal codziennie ostanio stoją na tarsie Lublin-Łęczna, przed samym Lbn (to może nawet jest jeszcze Turystyczna). Radzę uważać, bo jak będą mieli zły chumor to mogą nawet za brudny samochód doładować, a to by fajne nie było.... ;-)
Rzecz czwarta
Zaliczenia nie zaliczyłem i w zasadzie to powinienem siedzieć i się męczyć z błogosławionym Prawem Międzynarodowym, a nie produkować się tutaj.... Następne podejście do zaliczenia w poniedziałek.... and counting....
Rzecz piąta
No i biby nie będzie... Gęsto się musiałem tłumaczyć Ewelinie z tych wpisów. Nie było lekko...
Rzecz szósta
Gandzialfowi odpuśćmy, zaszył się gdzieś i pewnie imprezuje ze swoja ekonomiczną paczką. Albo juz ryje w pocie czoła, jak matka natura przykazała. :-)))))))))
Rzecz siódma
Czy mówiłem wam już, że cały czas uszlachetnia się u mnie barku voodoeczka z Jukrainy. Cały litr przepysznego Pierecu Nemiroffa czeka na lepsze czasy, które nie nadchodzą (nadeszły grosze). Więcej już czekać nie musi bo zebrała się na nim od wakacji, wystarczająca ilość kurzu (niczym na starym dobrym winie). Aaaaalllleeee bbbyyyyyy bbyyyłłłłłoooo ffffaaaaajjjjnnnnnniiiiieeeee !!!!!!!
Ale po sesji.
Rzecz ósma
Pamięta ktoś sorkę Kozłowską?? Nie uczyła nas, może miała z nami 1 lub 2 godziny w zastępstwie ale była znana na całą szkołę. Znakiem rozpoznawczym jej są: kosmiczne kaloszki (jaskrawo złote lub mieniące się na zielono), chustka na głowie albo ramionach i ogólny styl ubierania się jak Maryla Rodowicz na występach (z tuszą włącznie). Jednak nikt nie śmiał się kiedy przechodziła obok... Ciekawe czemu??? Mój kumpel i trener zarazem, nienawidzi jej, choć od czasów gdy go uczyła minęło ze 6 lat. Jego nienawiść jest bardzo żywa. Zawsze musi się powstrzymywać, kiedy ją widzi na ulicy, żeby jej nie nawrzucać.
Rzecz dziewiąta
Studniówka. Gdyby nie było tego co się stało, to bym leciał pierwszy, bo mam równo 180 i raczej staram się nie deptac po nogach (z różnym skutkiem).
No ale trudno... A tak na marginesie to o których chłopaków ci chodziło Kazik??? Nie bądź taki skryty i nazwij te rzeczy po imieniu. Pliz
Rzecz dziesiąta
Do Jasia. Mogę cię zapisać na korki z Polonistyki u mojej siostry?? ;-)))) Bardzo profesjonalnie uczy dzieci w piątej i szóstej klasie podstawówki :-P. Może takiemu dryblasowi też by dała radę ;-))))). Powiedzmy, że będzie to barter bo widzisz od września jest na studium iformatycznym (mimo jej cłakowitej niewiedzy na temat komputerów), więc ty jej powiesz kiedy dwa razy klikać, a kiedy raz, w ramach twoich korepetycji.
[Kiedy to czytam wydaje się bardzo złośliwe, a powinno być żartobliwe i tak proszę to traktować].
Rzecz jedenasta
Kopnij Justynę na szczęście odemnie, ale nie za mocno - nie żebym jej życzył słabego zdawania (a propos czy siła kopnięcia ma coś wpólnego z mocą życzeń???). Ja niestety nie mogę tego zrobić osobiście (już się tłumaczyłem przy okazji życzeń składanych Kylkowi).
Rzecz dwunasta
Rzeczy dwunastej nie będzie, bo już mi się sensowne pomysły skończyły. Pragnę jednak zwrócić uwagę na wieką wagę dwunastej Rzeczy (!) choćby z tego powodu, że za nią jest już Rzecz trzynasta, jakże wspaniała w swej liczbie. Jednakże ze względu na Dwunastu apostołów i Dwunastu Gniewnych Ludzi, na Dwunastej rzeczy poprzestniemy..... albo nie:
Rzecz trzynasta
;-)))))))))))))
Zakończenie
Tak oto zblizyłem się do zakończenia tego Eposu. Jeszcze raz dziękuję Kylkowi za Antyvira bo miałem naście bakterii i dziwne, że wogóle komp mi chodzi.
Przemówiłem
Jaśnie Uniżony Sługa
|
|