« 1 2 3 4 5 ... 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 ... 155 156 157 158 159 »
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-25 19:29:50 Wpis:Na alejaja są fajne gierki online. Oprócz tego mają tam zabawne filmiki, fotki, kawały, itp.
Nick:Gienia Dodano:2005-04-25 19:17:04 Wpis:tak propos kurnika:
znacie jakies fajne stronki z gierkami?:)
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-25 17:52:48 Wpis:Drogi Klausie!
Ja też tam bywam o niku jaki teraz właśnie mam. Ostatnio żadko tam bywam, ale to nic.
POzdro dla wszystkich.
Nick:Klaus__ Dodano:2005-04-25 09:04:52 Url:www.crocko-crock.funtest.pl i www.kurnik.pl Wpis:Właśnie, szkoda, że na stronce już nie ma żadnych nowości, przyznaję to ze smutkiem. Czekam, czekam i czekam, lecz nie mogę się doczekać działu "WZS", który niby ma się pojawić już niedługo ;))) Nie mam nawet co pisać. Aha, ta stronka www.kurnik.pl to są różne takie fajne gierki, tylko takie planszowe. Kliknijcie na kurnik około 15, potem wejdzcie do pokoiku "kalambury", wejdzcie na cieszyniec i szukajcie nicku _007_. To będę ja. Pogadamy sobie przy okazji bo tam też jest chat!

Pozdrowienia i caluski dla wszystkich, a w szczegolności dla Zosi (Wilczka) :******
Nick:Pijawa Łzawa Dodano:2005-04-25 08:11:23 Url:www.czyznaszprzemka.funtest.pl Wpis:nie mam ochoty już nic mówić ta strona nie ma aktualizacji juz tak długo że mi się znudziła normalnie ta księga to jedyna atrakcja.
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-24 20:01:11 Wpis:Uh. Starsi wywieźli mnie z domu na caaaaały dzień. Nic nie tłumaczyłam, bo nie miałam jak. Ale obiecuję, że od jutra w miarę możliwości, zajmę się tym nowym fragmentem.
No i jak tylko się upomniałam od razu dostałam gratulacje itd. za to tłumaczenie! Naprawdę jesteście wszyscy kochani!

Buziaki dla Klausa
:*:*:*
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-24 15:32:10 Wpis:Do violet: nie można zdradzać ani rozwikływać tajemnic służbowych publicznie :P
Do innych: zapraszam na moją stronkę
Do Zosi: jak tłumaczenie?
Do Klausa: Dzięki
Nick:Emu Dodano:2005-04-24 15:25:07 Url:http://tajemnicawzs.prv.pl Wpis:A to bka! To tylko pierwszy rozdział...:-( Szkoad:)............
Pozdrawiam!
A czy ta stronka w ogóle ma jeszcze jakiegoś właściciela?!
Kiedy będzie aktualizacja?! Znowu będzie tak jak kiedyś?!
Nick:Violet Dodano:2005-04-24 13:34:52 Wpis:Hehe, rozwieje Twoją tajemnicę Sally. Te fragmenty są z oficjalnej stronki pana Snicketa. Pierwszy rozdzial :D Spadam, bo siostra wywala sprzed kompa:/ ZA TYDZIEŃ CZAT OBOWIĄZKOWO O 14:00!!!!!!!!!:) Tyle.
Nick:Klaus__ Dodano:2005-04-24 13:05:45 Url:www.crocko-crock.funtest.pl Wpis:Hagis, to było tylko przypuszczenie, że do mnie napisaleś. Narazie nic nie napisze. Mama zajmuje cały czas kompa. Teraz gada z sąsiadami więc mam trochę czasu. Właściwie to nie mam, bo mi barszcz stygnie ;))) Jeszcze raz gratulacje dla Wilczka, że tak dzielnie tłumaczy i dla Sally, że znajduje te fragmenty. Muszę kończyć!

Buziaczki :***
Nick:hagis Dodano:2005-04-24 11:12:32 Url:brak Wpis:Jej nigdy nie słyszelście o księgarniach z książkami tylko po angielsku. Tam można kupić 11 część od jakiegoś czasu.
Nick:Emu Dodano:2005-04-24 11:10:36 Url:http://tajemnicawzs.prv.pl Wpis:Zapraszam na sonde w tajemnicawzs.prv.pl
(Piszcie coś!!!)
Nick:Emu Dodano:2005-04-24 10:28:49 Url:http://tajemnicawzs.prv.pl Wpis:Bardzo, bardzo proszę o zmiane w linakch na tajemnicawzs.prv.pl!!!!!!!!!!!!!!! Proszę!!!
Nick:Gienia Dodano:2005-04-23 22:20:14 Wpis:Zastanawiam się,skąd bierzecie fragmenty 11 częśi SNZ...Tylko pogratulować(Wilczku:),bo napewno macie perfekt opanowany angielski.:)
Będzie jeszcze jakieś spotkanie na czacie?
Buziaki dla wszystkich.
:*:*:*
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-23 21:01:43 Url:www.wwwniefart.blog.onet.pl Wpis:Do Emu: tajemnica służbowa :D
Do Zosi: jesteś dzielna w tłumaczeniu tej książki, szkoda że nie mamy całej książki
:( chociaż może, może uda się wytrzasnąć z neta całą książkę.
Do wszystkich: pomóżcie nam w staraniach o przetłumaczenie tych fragmentów i wyszukiwanie następnych.
Nick:Klaus Dodano:2005-04-23 20:56:50 Wpis:Ksiąszki są super 6857uyi
Nick:Pijawa Łzawa Dodano:2005-04-23 20:09:24 Wpis:To nie ja .Mail od Przemka to był mój a od Hagisa nic o tym nie wiem.Serdeczne podziękowania dla tłumacza który tutaj tłumaczy teksty
Nick:hagis Dodano:2005-04-23 19:54:21 Url:brak Wpis:Nie to nie JA. Za to wiem kto. To był Pijawka łzawa.
Nick:Emu Dodano:2005-04-23 18:59:05 Url:http://tajemnicawzs.prv.pl Wpis:Witam, mam pytanko do sally:
Z kad bierzesz te fragmety po angielsku?
Nick:Klaus__ Dodano:2005-04-23 18:51:02 Wpis:Jeszcze raz baaaardzo Was proszę, nie piszcie do mnie maili. Zaniedługo założę sobie GG i swojego maila. Jeszcze trochę cierpiliwości. Przed chwilą odpierałem pocztę mojej mamy i napisał do mnie jakiś Przemek...Nie wiem kto to jest...Hagis może to ty. Nie piszcie do mnie bo i tak nie odpowiem, nie mogę. Lily i Przemek przeczytajcie to:

1. NIE MAM GG
2. NIE ODPOWIEM NA WASZE MAILE

Wilczku, urodziłem się 17 marca. Muszę kończyć. Napiszę dzisiaj wieczorem lub jutro rano. Dobra, spadam.

Jak zawsze pozdrowienia i chęci do tłumaczenia Wilczkowi oraz buziaczki dla innych.
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-23 16:59:52 Wpis:. The Baudelaires were so busy fidgeting and thinking that when the toboggan rounded one of the odd, square sides of the mountain peaks, it was a moment before they noticed the view spread below them. Only when a few scraps of newspaper blew in front of their faces did the Baudelaires look down and gasp at what they saw. “What is it?” Violet said. “I don’t know,” Klaus said. “It’s hard to tell from so high up.” “Subjavik,” Sunny said, and she spoke the truth. From this side of the Mortmain Mountains, the Baudelaires had expected to see the hinterlands, a vast expanse of flat landscape where they had spent quite some time. Instead, it looked like the world had turned into a dark, dark sea. As far as the eye could see there were swirls of gray and black, moving like strange eels in shadowy water. Every so often one of the swirls would release a small, fragile object that would float up toward the Baudelaires like a feather. Some of these objects were scraps of newspaper. Others appeared to be tiny bits of cloth. And some of them were so dark that they were utterly unrecognizable, a phrase Sunny preferred to express as “subjavik.” Klaus squinted down through his glasses and then turned to his sisters with a look of despair. “I know what it is,” he said quietly. “It’s the ruins of a fire.” The Baudelaires looked down again and saw that Klaus was right. From such a height, it had taken the children a moment to realize that a great fire had raged through the hinterlands, leaving only ashen scraps behind. “Of course,” Violet said. “It’s strange we didn’t recognize it before. But who would set fire to the hinterlands?” “We did,” Klaus said. “Caligari,” Sunny said, reminding Violet of a terrible carnival in which the Baudelaires had spent some time in disguise. Sadly, as part of their disguise it had been necessary to assist Count Olaf in burning down the carnival, and now they could see the fruits of their labors, a phrase which here means “the results of the terrible thing they did, even though they did not mean to do it at all.” “The fire isn’t our fault,” Violet said. “Not entirely. We had to help Olaf, otherwise he would have discovered our disguises.” “He discovered our disguises anyway,” Klaus pointed out. “Noblaym,” Sunny said, which meant something like, “But it’s still not our fault.” “Sunny’s right,” Violet said. “We didn’t think up the plot-Olaf did.” “We didn’t stop him, either,” Klaus pointed out. “And plenty of people think we’re entirely responsible. These scraps of newspaper are probably from The Daily Punctilio, which has blamed us for all sorts of terrible crimes.” “You’re right,” Violet said with a sigh, although I have since discovered that Klaus was wrong, and that the scraps of paper blowing past the Baudelaires were from another publication that would have been of enormous help had they stopped to collect the pieces. “Maybe we should be passive for a while. Being active hasn’t helped us much.” “In any case,” Klaus said, “we should stay on the toboggan. Fire can’t hurt us if we’re floating on a stream.” “It doesn’t seem like we have a choice,” Violet said. “Look.” The Baudelaires looked, and saw that the toboggan was approaching a sort of intersection, where another tributary of the Stricken Stream was meeting up with theirs. The stream was now much wider, and the water even rougher, so the Baudelaires had to hang on tight in order not to be thrown into the deepening waters. “We must be approaching a larger body of water,” Klaus said. “We’re further along in the water cycle than I thought.” “Do you think that’s the tributary that carr
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-23 16:35:08 Wpis:Hej, Klaus! Którego się urodziłeś, bo zachciało mi się zrobić ten test o tobie, i miałam 17/18, więc podejrzewam, że wyłożyłam się na pytaniu o twoje urodziny.
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-23 16:12:06 Wpis:Kolejny fragment pierwszego rozdziału jedenastej części SNZ!!!


Była to tajna organizacja, ale oni nie wiedzieli jak wyjaśnić co ta organizacja robi, lub dlaczego miałaby dotyczyć Baudelaire’ów. Wiedzieli, że Hrabia Olaf bardzo chce dostać w swoje brudne łapska pewną kulkę cukru, ale nie mieli pojęcia dlaczego ta kulka była aż tak ważna, albo gdzie na świcie można by ją znaleźć lub dowiedzieć się czegoś na jej temat. Wiedzieli, że na świecie są ludzie, którzy gdyby chcieli, to mogliby im pomóc, ale większość tych ,,przyjaciół”, a także jeden bankier dowiedli, że na ich pomoc dzieci mogą liczyć, dopiero, kiedy są już w prawdziwych tarapatach. Wiedzieli też, że na świecie są ludzie, którzy pomagać im nie chcą. Ich liczba wydawała się wystarczająca, by nieszczęścia sierot powtarzały się tak, jak przyroda powtarzała w kółko cykl wodny. Ale wszystkie pomysły wydawały się bezsensowne, ponieważ Baudelaire’owie ledwie trzymając się płynącej kładki, nie mieli już siły myśleć.
- Jeżeli zatrzymamy tobogan, – powiedziała w końcu Wioletka – to gdzie pójdziemy?
- W dół góry – odparł Klaus. – Woda Uderzanego Potoku biegnie zza Góry Mortmain w dół, i potem ewentualnie w kierunku jeziora lub oceanu. Stamtąd woda wyparuje do chmur i spadnie jako śnieg lub deszcz.
- Tedium – mruknęło Słoneczko.
- Cykl wodny jest bardzo nieciekawy – zgodził się Klaus z siostrzyczką – Ale tak byłoby nam najłatwiej uciec przed Hrabią Olafem.
- To prawda – powiedziała Wioletka. – Chociaż Olaf jest jak na razie jeszcze daleko za nami.
- Esmelita – powiedziało Słoneczko, co oznaczało ,,Razem z Esmé Brud i Carmelitą Spats”.
Baudelaire’owie sposępnieli, bo wszyscy pomyśleli o dziewczynie Hrabiego Olafa, która uczestniczyła w jego planach nie tylko dlatego, że również była samolubna i zepsuta do cna, ale także dlatego, bo chciała zdobyć majątek dzieci.
- Cały czas siedzimy na tej kładce – rzekła Wioletka – i nie wiemy nawet gdzie nas zabiera.
- To niewielka część planu – przyznał Klaus – ale może wymyślimy lepszy.
- Bierny – powiedziało Słoneczko i wraz z rodzeństwem pokiwało główką. ,,Bierny” to niezwykła wiadomość otrzymana od dziecka i faktycznie to jest niezwykłe słowo jak dla Baudelaire’ów, których życie właściwie ich nie potrzebowało, bo i tak ciągle stwarzało niebezpieczeństwa. To po prostu oznacza, że ,,czego by Baudelaire’owie nie zrobili, to i tak pewnie będą musieli się pogodzić z losem, który szykuje im już następną przykrą niespodziankę”. I oczywiście wszelkie bierne momenty, które od czasu do czasu im się zdarzały były bardzo rzadkie. Prawdopodobnie wy doświadczyliście biernego momentu w swoim życiu, kiedy usiedliście na stołeczku w sklepie obuwniczym, a uprzejmy sprzedawca zmuszał waszą stopę do mierzenia serii brzydkich i niewygodnych butów, kiedy wy chcieliście tylko tę czerwoną parę z dziwnymi sprzączkami, a żadnemu ze sprzedawców nie wpadło do głowy, żeby wam takie podać. Baudelaire’owie doświadczyli biernego momentu na Słonej Plaży, gdzie dowiedzieli się o śmierci swoich rodziców, o której to powiedział im Pan Poe, jednocześnie zmieniając ich życie na całkowicie niefortunne. Ja niedawno przeżyłem bierny moment, gdy siedziałem na stołeczku w sklepie obuwniczym, a uprzejmy pan sprzedawca zmuszał moją stopę do mierzenia serii brzydkich i niewygodnych butów, kiedy ja chciałem parę tych czerwonych z dziwnymi sprzączkami, tych, których nikomu ze sprzedawców nie wpadło do głowy mi podać. Ale bierny moment w czasie pędzenia potoku, kiedy źli ludzie są na waszym tropie, to trudny moment dla Baudelaire’ów wiercących się na toboganie, ponieważ Uderzany Potok niósł ich dalej i dalej. Ja wierciłem się w sklepie obuwniczym tylko dlatego, że uprzejmy sprzedawca podawał mi złowieszczo wyglądające buty. Wioletka wierciła się, bo myślała o Quigley’u miała nadzieję, że jakoś udaje mu się utrzymać ponad zimną wodą i jest bezpieczny. Klaus wiercił się, bo myślał o WZS i miał nadzieję,
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-23 15:45:21 Wpis:Rozumiem cię Klaus. Ale twoja mam po prostu się o ciebie boi i troszczy.
Ja jestem jedynaczką i w dodatku od strony rodziny mamy jedynym dzieckiem, w dodatku dziewczyną, gdzie przez całe pokolenia rodzili się sami chłopcy. Wszyscy od małego troszczyli się o mnie, niańczyli, byłam (i zresztą jestem) oczkiem w główce całej rodziny. I jeszcze to, że jestem dziewczyną - od małego miałam mnóstwo sukieneczek i lalek, a bawiłam się samochodami. Kiedyś rodzice kupili mi w Słupsku oryginalną Barbie, full wypas itd., a ja jej głowę urwałam. Największą radochę miałam, jak dostałam pod choinkę samochód zdalnie sterowany! Nie mogli się pogodzić, że chodze wyłącznie w spodniach. Teraz to może im już przeszło. Kiecki zakładam tylko na potrzeby roli, na rozpoczęcie/zakończenie roku i na jakieś ważniejsze uroczystości domowe, bo na imieniny mamy kolegi poszłam w spodniach. I ubrałam jeszcze sukienkę na ślub kuzynki mojego chłopaka. To tyle...
Za chwilę dodam następny 'odcinek' 11 części Serii Niefortunnych Zdarzeń!!!
Klaus, grzej drukarkę!
:*
Nick:Violet Dodano:2005-04-23 15:43:30 Wpis:Byl ktoś na czacie? Bo ja nie...:) Namawialam Was a sama nie przyszlam... Ech, nie mam weny...
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-23 13:55:55 Wpis:Klaus, moja mama też uważa każdego za pedofila. Maile jednak pozwala mi wysyłać i odbierać, Tobie wyrazy współczucia..
Nick:Sally11 Dodano:2005-04-23 13:47:43 Wpis:what the organization did, or why it should concern the Baudelaires. They knew that Count Olaf was very eager to get his filthy hands on a certain sugar bowl, but they had no idea why the sugar bowl was so important, or where in the world it was. They knew that there were people in the world who could help them, but so many of these people-guardians, friends, bankers-had proven to be of no help at all, or had vanished from their lives just when the Baudelaires needed them most. And they knew there were people in the world who would not help them-villainous people, and their number seemed to be growing as their treachery and wickedness trickled all over the earth, like a dreadful water cycle of woe and despair. But right now the biggest mystery seemed to be what to do next, and as the Baudelaires huddled together on the floating toboggan they could not think of a thing. “If we stay on the toboggan,” Violet said finally, “where do you think we’ll go?” “Down the mountains,” Klaus said. “Water runs downhill. The Stricken Stream probably leads out of the Mortmain Mountains into the hinterlands, and then eventually it’ll lead to some larger body of water-a lake, or an ocean. From there the water will evaporate into clouds, fall as rain and snow, and so on.” “Tedium,” Sunny said. “The water cycle is quite dull,” Klaus agreed, “but it might be the easiest way to get us away from Count Olaf.” “That’s true,” Violet said. “Olaf said he’d be right behind us.” “Esmelita,” Sunny said, which meant something like, “Along with Esmé Squalor and Carmelita Spats,” and the Baudelaires frowned as they thought of Olaf’s girlfriend, who participated in Olaf’s schemes because she believed that treachery and deception were very stylish, or “in,” and the former classmate of the Baudelaires’ who had recently joined Olaf for selfish reasons of her own. “So we’re just going to sit on this toboggan,” Violet asked, “and see where it takes us?” “It’s not much of a plan,” Klaus admitted, “but I can’t think of a better one.” “Passive,” Sunny said, and her siblings nodded glumly. “Passive” is an unusual word to hear from a baby, and in fact it is an unusual word to hear from a Baudelaire or anyone else who leads an interesting life. It merely means “accepting what is happening without doing anything about it,” and certainly everyone has passive moments from time to time. Perhaps you have experienced a passive moment at the shoe store, when you sat in a chair as the shoe salesperson forced your feet into a series of ugly and uncomfortable shoes, when all the while you wanted a bright red pair with strange buckles that nobody on earth was going to buy for you. The Baudelaires had experienced a passive moment at Briny Beach, where they had learned the terrible news about their parents, and had been numbly led by Mr. Poe toward their new unfortunate lives. I recently experienced a passive moment myself, sitting in a chair as a shoe salesperson forced my feet into a series of ugly and uncomfortable positions, when all the while I wanted a bright red pair of shoes with strange buckles that nobody on earth was going to buy for me. But a passive moment in the middle of a rushing stream, when villainous people are hot on your trail, is a difficult moment to accept, which is why the Baudelaires fidgeted on the toboggan as the Stricken Stream carried them further and further downhill, just as I fidgeted as I tried to plan my escape from that sinister shoe emporium. Violet fidgeted and thought of Quigley, hoping he had managed to escape from the cold water and get himself to safety. Klaus fidgeted and thought of V.F.D., hoping that he could still learn more about the organization even though their headquarters had been destroyed. And Sunny fidgeted and thought of the fish in t
Nick:Klaus__ Dodano:2005-04-23 12:30:21 Wpis:Witam znowu!!!
Na początku mojej notki bardzo, ale to bardzo was proszę nie piszcie do mnie na maila. Lily już do mnie napisała. Nie jestem w stanie niestety ci odpisać, ponieważ moja mama uważa, że każdy gość w internecie to pedofil :-/. Ja nic na to nie mogę poradzić :((( Wilczku, bardzo się cieszę, że dobrze poszla "Piękna i Bestia". Zaraz sobie wydrukuję kolejny tekst tłumaczenia, oczywiście twojego...Nie będę się tutaj rozpisywał ponieważ narazie nie mogę się doczytać aktualnego tematu w księdze gości. Niewiem czy przyjdę dzisiaj na chat. Może tak, chociaż sam nie wiem. Jakby co to będę pod nickiem Klaus__ lub Klaus.

Jak zawsze sympatyczne buziaczki dla wszystkich zioomków, a w szczególności dla Wilczka, Violet, hagisa, Sally i innych =)))
Nick:Emu Dodano:2005-04-23 11:20:21 Url:http://tajemnicawzs.ziomek.us Wpis:No to adres tajemnicawzs.ziomek.us znowu powraca! zrobilam aktualizacje no i mam zamiar powiekszyc ogladalnosc! Prosze mi pomagac i wchodzic!(strona powyrzej)
Nick:Wilczek Dodano:2005-04-23 10:35:25 Wpis:Czytałam dzisiaj to, co przetłumaczyłam wczoraj wieczorem, i myślę, że mogłam to zrobić LEPIEJ. Napisałam wszystko zbyt pokręconym językiem. Mam jednak nadzieję, że jakoś się rozczytacie...

Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie
Klausa
« 1 2 3 4 5 ... 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 ... 155 156 157 158 159 »