Drodzy Państwo, bardzo przykro mi to stwierdzic, ale na żywo SOAD jest TRAGICZNY. Jeżeli tego nie słyszycie i uważacie, że śpiewają czysto, grają równo - to słoń nadepnął Wam na uszy. Przeciez to się zupełnie kupy nie trzyma, dźwięki się rozjeżdżają, a duet Serj/Daron równa do sopockiego wystepu Mandaryny. I nie przesadzam, po prostu - jeżeli macie siłę - przesłuchajcie tego. Fanostwo fanostwem, ale bądźmy obiektywni. Te wycia ranią uszy aż się robi niedobrze. Zaczynam się zastanawiać, czy ich niesamiwte współbrzmienie osiągane na płytach nie jest zasługą speca od masteringu muzycznego. I pisze to osoba, która słucha ich od wielu lat i z bólem (metaficzycznym i czysto cielesnym) obserwująca, jak podczas występów live jej ulubiona kapela stacza się na dno.
|