Właściwie, to szkoda klawiatury na komentarze, bo nie odrobiliście porządnie pracy domowej, zanim zabraliście się do pisania tego artykułu...
ale czuję się w obowiązku wesprzeć Edytę.
Po pierwsze - "głowa wygląda jak doklejona". No jasne. Szanowny Autorze, połóż się płasko na podłodze i niech ktoś przyrzuci cię dwumetrowym płótnem. Jak tkanina opadnie najpierw będzie widać twoje czoło, nos, brodę, potem będzie przerwa, a potem dopiero ukarze się zarys klatki piersiowej. rzeczywiście może się wtedy wdawać, że głowa jest nienaturalnie powiększona w stosunku do reszty ciała, ale na anatomię nic nie poradzisz.
Po drugie.
Masz do dyspozycji 4 m tkaniny i sztywne (rigor mortis), wykręcone pozycją na krzyżu, ociekające krwią zwłoki, około 1,8 m. Czy od razu będziesz wiedział, gdzie dokładnie umieścić je na płótnie, żeby wystarczyło materiału na zawinięcie go przez głowę? Między innymi stąd może wynikać "różnica wzrostu".
I po trzecie, gdyby przyszło komuś do głowy podpierać się religijną tradycją Żydów, że grzebie się "czystych". Owszem, ale nie w wypadku gdy po śmierci wyglądali jak Chrystus lub jak wolicie Człowiek z Całunu. Jeśli ktoś poniósł tak straszliwą śmierć jak On, w dodatku Jego ciało skąpane było w jego własnej krwi, to należało Go zawinąć niejako "w całości" w płótno i tak pochować. Ewangelia wspomina nawet, że Maria Magdalena zbierała pod krzyżem krople Jego krwi. Wszystko po to, by nie uronić niczego z jestestwa zmarłego. Nawet Mel Gibson w swojej "Pasji" zwrócił na to uwagę - scena po biczowaniu, kiedy Maria i Maria Magdalena zbierają płótnami krew Chrystusa. One nie sprzątały! Zbierały Jego krew, by ją z nim pochować.
A poza tym, zbliżał się szabat... Musieli się spieszyć przed świętem. Przecież były plany, że powrócą po szabacie, dokończyć obrządków z ciałem zmarłego. Nie mogli wiedzieć, że nie będzie już takiej potrzeby...
Pozdrawiam Edytę i Szanownego Autora.
|