Opowiadanie te podoba mi się. Pomysły są super (elf). Jednak zauważyłam sporo błędów. Oto one:
-W rozdziale pierwszym Ron napisał do Harry’ego: „Dumbledore nie
będzie obecny w szkole podczas naszego pobytu. Wypełnia jakąś tajną
misję związaną z Zakonem Feniksa”. Wątpię, że w czasach, kiedy
Voldemort wrócił, Ron beztrosko piszę, że Dumbledore robi coś dla
Zakonu, gdy każdy może sowę przechwycić.
-Wątpię, żeby Dudley się tak zmienił. Mógł oczywiście, po trochę się
zmienić, ale bez przesady…
-W 5 części Harry powiedział do prof. Snape’a, że tylko śmierciożercy nazywali Sam–Wiesz-Kogo Czarnym Panem. W tym opowiadaniu jest inaczej.
-Charłak to osoba pozbawiona mocy magicznej, ale która ma za rodziców czarodzieji!!!
-„Mimo zapewnień Ministerstwa jasno widać, że słudzy Voldemorta, który
powrócił do świata żywych, są bezkarni”. Tak było napisane w „Proroku
Codziennym. Gazeta taka nie napisałaby „Voldemort”. Raczej Sam-Wiesz-
Kto.
- W rozdziale 2 jest napisane, że ciotka Petunia chciała wyrzucić Harry’ego
z domu. Powstrzymało ją tylko reakcja Dudleya. Wg mnie Dudley i ciotka
Petunia nigdy by tak nie zareagowali!
- „Harry miał zaszczyt reprezentować szkołę na balu bożonarodzeniowym”.
Przypominam, że Harry „nie miał zaszczytu”, lecz został wmanewrowany
przez śmierciożercę.
- „Chłopak poderwał się z łóżka, ale nim zdążył się przemieścić, skrzat
wskoczył na jego łóżko i przysiadł przy nim”. Zgredek sam by nie usiadł
na łóżku Harry’ego. W „Harry Potter i Komnata Tajemnic” Zgredek (na
początku) nie śmiał tego zrobić, nawet po wyraźnym zaproszeniu.
- Skrzaty domowe nie zbuntowałyby się! Nie mają takiej natury!
- Harry nigdy by nie nazwał Marge Wiedźmą ani dziwolągiem!
-Pani Weasley nie użyłaby czarów na mugoli!
-Czemu później nie jest wspomniane o krysztale Adruina?
-„Nigdy nawet nie dostawał żadnego tortu, gdy mieszkał u Dursley’ów.” Harry w 4 części dostał kilka tortów.
-W rozdziale 5 jest napisane: „Gdyby nie ty, sześć lat temu Kamień Filozoficzny wpadłby w ręce Voldemorta”. Przypominam, że kamień filozoficzny został uratowany ponad 4 lata temu.
-„Harry był bardzo uradowany, że w końcu ma swojego feniksa”. „W końcu” niezbyt pasuje do reszty. Brzmi to tak, jakby Harry kilka lat się o feniksa starał, a to nie jest prawda.
- Asen i Wiktor Krum wychowywali się w takim samym środowisku, mieli takich samych rodziców itp. W takim razie czemu Wiktor nie potrafi wymówić imienia: Hermiona, a jego brat tak? Warto tu przypomnieć słowa Rona: „Doskonale wiesz, że dla cudzoziemca takiego jak Krum wypowiedzenie twojego imienia graniczy z cudem!”
-„To właśnie on miał okazję uczyć Toma Riddle’a, który później stał się Sami-Wiecie-Kim, znał więc go bardzo dobrze.” Czy to zdanie nie jest przysłowiowym „masłem maślanym”?
-„Być może jej rozpacz wynikała z tego,że dziewczyna w pewnym sensie traktowała profesora Dumbledore’a jak swojego dziadka.” Kiedy ona tak go traktowała, bo ja nie zauważyłam. Prof. Dumbledore mógłby być jej autorytetem itp., ale dziadkiem?!
-„Prawdopodobnie cały dzień upłynąłby na rozprawianiu o tym incydencie, jednak mecz Gryffindoru z Hufflepuffem przerwał irytujące Rona rozmowy” Nie powinno być: przerwał irytujące dla Rona rozmowy?
- Najpierw jest napisane, że znicz jest srebrny, a później, że złoty.
- Żeby użyć proszku Fiuu trzeba rzucić do ogniska w kominku ten proszek. Wyraźnie jest to napisane w HP i CO rozdział 4, gdzie pan Weasley najpierw rozpala ognisko. Inaczej jest napisane tutaj w rozdziale ósmym.
-„Wydaje mi się, że ten atak miał wybawić strażników ze szkoły.” Czasem nie wywabić?!
Pozdrawiam
|