Witaj w mojej bajce psychologicznej :) Jezeli nie wiesz na czym to polega to juz tlumacze. Ja zaczynam jaks historie a Wy dopisujecie ciag dalszy i tak w kolko :) Zycze milej zabawy i weny ;)

« 1 2 »
Nick:milena1 Dodano:2006-07-03 21:19:42 Url:http://one6.pl/ Wpis:gratulacje... bo jest za co :)
Nick:Koniec Dodano:2004-10-30 13:02:52 Wpis:KONIEC
Nick:Xelos Dodano:2004-05-22 02:02:35 Wpis:David wiedział że coś jest nie tak. To nie możliwe, żeby Mandy nie wiedziała kim on jest. "Naprawdę mnie nie pamiętasz" zapytał, lecz Mandy poraz kolejny zaprzeczyła. "Wynoś się z mojego domu bo wezwę policje"krzykneła. Nie pozostawieła mu wyboru. Wszybkim tempie wydostał się z domu i skierował się w kierunku auta. Cała sprawa stała się jeszcze większą zagadką."Ona coś ukrywa. To nie możliwe, nie realne, jak sen" David chciałby sie obudzić, chciałby, żeby to była tylko jego senna fantazja.Nie wiedział co ma teraz robić, jak z tego się wyplątać, gdzie uzyskać odpowiedzi. Po dojściu do samochodu zaczpł poraz kolejny analizować wszystkie fakty. Ngle do auta wsiadła Mandy."JEDZ, SZYBKO.NA CO CZEKASZ, ZARAZ NAS DOGONIĄ" David natychmiast zareagował. Nie oszczędzając silnika wcisnoł gaz do dechy i ruszył. Nie wiedział dokąd jedzie, byle by daleko. Wpewnym momencie David zatrzymał się. Była to niewielka droga w lesie, praktycznie nie uczęszczana przez nikogo. "Czekam na wyjaśnienia" powiedział. "Czy w koncu mi wyjaśnisz o co w tym wszystkim chodzi???" Malena była blada, zmeczona. Jej uroda już nie była tak otśniewająca jak przedtem. Nie wiedziała od czego zacząc, jak mu to wszystko wyjaśnic. "Algreen City to jedna wielka mistyfikacja. To wszystko zaczeło się 3 lata temu. wtedy to właśnie przyjechał Jason West - nowy szeryf. Początkowo nikt nie wiedział co on szykuje, jakie ma plany. Po krótkim czasie przekonaliśmy się jakie były jego zamiary. Było jednak już za późno na jekiekolwiek działanie. Był zbyt silny a jego wpływy nieograniczone. Tych, którzy próbowali stawiac opór spotykały dziwne, niewyjaśnione wypadki. to własnie spotkało Malene. Jason znalazł idealnego kozła ofiarnego" - "mnie" wtrącił David" - "Tak ciebie. Można powiedziec, że znalazłeś się w nie odpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie." Davida trapiła jedna myśl: "dlaczego nie aresztował mnie wtedy gdy miał okazję???" lecz usłuszał z ust Mandy tylko "nie wiem". Dziewczyna opowiadała "Nasze miasto stało sie jednym, wielkim ''SKLEPEM'' z żywym towarem. Kobiety były wywożone do różnych miast i panstw. Ja miałam być następna, dlatego uciekłam. On mnie jednak znalazł w hotelu i zabrał zpowrotem. Nie chciałam podzielic losu innych dziewczyn, dlatego przy kolejnej okazji uciekłam znowu i nie mam zamiaru tam wracać". Na tych słowach dziewczyna zamilkła. Na jej twarzy rysował sie smutek, przerażenie. David wiedział ze nie moze tego tak zostawic. Ten koszmar musi sie skonczyć. Rozmyślał co może z tym zrobic. Jak zakończyc ten horror. Nie miał zbyt wiele czasu na zastanowienie gdyz zauważył zbliżający się pojazd. To był Jason. Chciał odzyskać awoją "własność"...
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-24 02:00:21 Wpis:...Nie wiedział co się dzieje. Nie, nie mógł sie mylić to była Mandy, ta sama, którą zabrał z drogi przemokniętą i która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach z motelu. Szukał jej ponieważ myślał, że jej odnalezienie coś wyjaśni stało się jednak zupełnie odwrotnie. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej.
- Nie poznajesz mnie Mandy?? - Zapytał David po chwili milcznia.
- Kim pan jest i skąd zna pan moje imie?? - krzyknęła dziewczyna a w jej głosie dało się wyczuć skrywany strach.
- Jak to kim jestem? Zaprałem cię przemokniętą z drogi parę dni temu. Zatrzymaliśmy się na noc w motelu ale rano już cię nie było - zniknełaś.
- Co pan opowiada?? - krzyczała dziewczyna- nie ruszałam się z tego domu od wielu dni, mieszkam tu z mężem.
David nie wiedział co o tym wsyztskim myśleć. Kiedy próbował zebrać myśli otworzyły się drugi drzwi i stanęła w nich... Malena.
- Co tu się dzieje? - Krzyknęła
w tym momencie zaczęły otwierać się kolejne drzwi i ukazywały się w nich młode kobiety. Wszystkie ubrane w takie same, niebieskie sukienki z włosami splecionymi w warkocze...
Nick:marcysia :) Dodano:2004-04-21 11:33:04 Wpis:David postanowił zaczekac w ukryciu az Sam wyjdzie do pracy, a nastepnie przeszukac jego dom.Czekal prawie godzine zanim Sam ukazal sie w drzwiach wejsciowy i podazyl do garazu po samochód. David wyszedl zza budynku, który wczesniej dostatecznie go zaslanial, rozejrzal sie dookola i udal sie do tylnego wejscia domu Sama. Na szczeście drzwi byly tylko lekko zatrzasniete, wiec David otworzyl je jednym mocnym szarpnieciem. Wszedl do duzego pomieszczenia, które bylo zapewne kuchnia,jednak panowal tam straszny balagan, kuchenka rozebrana byla na czesci,wszystkie szafki pootwierane byly na oscierz. Jedynie lodówka pracowala,bowiem cicho mruczala.David postanowil do niej zajrzec,poniewaz byla jedyna jeszcze nie zdewastowaną rzeczą w "kuchni". Delikatnie otworzył drzwiczki i ujrzal kilkadziesiąt słoików z cieczą tej samej barwy, która byla na tapicerce.Stał w zamyśleniu dłuzszą chwile, gdy usłyszał szmery dochodzące z piętra. Pospiesznie zatrzasnął lodówkę i udał się schodami na górę. Wygląd schodów był także bardzo zadziwiający, bowiem wyglądały na świeżo umyte, wypastowane. To w ogóle nie pasowało mu do chaosu w kuchni. Na piętrze znajdowało sie kilkanascie pokoi, wszystkie zamknięte na klucz. David zaczal cicho nawolywac Mandy. Mial nadzieje ze jesli dziewczyna tu jest odezwie sie. Pukał do każdych drzwi.Gdy znalazl się na koncu korytarza,jedne z drzwi otworzyly sie i stanela w nich Mandy. Wygladala tak jakby nic jej sie nie stalo, miala na sobie niebieska sukienke i wlosy splecine w warkocza. Nagle jej twarz stala sie pochmurna. "Kim pan jest???"-krzyknęla."Dlaczego wtargnąl pan do mojego domu???" David był zdezorientowany....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-11 17:59:58 Wpis:Pod tapicerka David odnalazl duza,czarna aktowke,umazana gesta,wyschnieta juz wydzielina.Byl to kolejny wazny slad w sprawie i mezczyzna byl pewny,ze w koncu dojdzie do tego co to jest za wydzielina.Wzial w rece teczke.Ogladnal ja dokladnie,ale nie zobaczyl zadnych inicjalow.Otworzyl ja.W srodku byly zdjecia jednej z "blizniaczek"(sam juz nie wiedzial ktora jest ktora) z mezczyzna.Byl to wysoki i przystojny mezczyzna.Razem z kobeta na zdjeciu tworzyl piekna i szczesliwa pare,ale zdjecia te nie byly zwyklymi zdjeciami zakochanych.Byly one robione przez osobe trzecia i do tego z ukrycia,gdyz para zakochanych nie miala najwyrazniej pojecia ze sa obserwowani.Zdjec bylo sporo a oprocz nich byl w teczce rowniez notes z adresami.David otworzyl go i zauwazyl ze spora czesc kartek jest wyrwana a na pierwszej stronie figuruje adres niejakiego Sama Cross'a.Tchniety naglym odruchem postanowil pojechac do miasta i odnalesc tego mezczyzne,ktory byl jak na razie jedyna osoba,ktora moze mu dac jakies wskazowki i pomoc rozwiazac te paranoiczna sprawe.szybko doprowadzil do pozadku tapicerke.Co mogl posprzatal a reszte wyrzucil.Schowal tylko kawalki materialu z dziwnymi plamami.wsiadl do auta i pojechal w strone Algreen City.Droga w te strone przebiegala wyjatkowo sprawnie i bez wiekszych problemow.Gdy dojechal na miejsce zatrzymal sie przed pieknym domem.Wysiadl z samochodu zeby dalej isc juz bez samochodu.Bylo to malutkie miasteczko,ulice o tej godzinie byly puste a okolica wyjatkowo spokojna i piekna.Dom niejakiego Cross'a byl jednym z piekniejszych i bardziej zadbanych domkow w tej okolicy.Jego wyglad swiadczyl,ze wlasciciel jest wyjatkowo zamoznym czlowiekiem.David zapukal do drzwi,ktore otworzyl mu mezczyzna,ktorego widzial na zdjeciu.Jedynie jego twarz nie byla taka sama.Po wygladzie David wywnioskowal,ze chyba nie spal pare dni."Slucham pana"-spytal zdenerwowany Sam Cross."dzien dobry,przepraszam pana za najscie.Nazywam sie David Spencer i chcialem prosic zeby poswiecil mi pan chwile gdyz mam bardzo wazna sprawe do pana to dotyczy pewnej kobiety"- David szybko wyjasnil swe najscie.Mezczyzna patrzyl chwile na niego i powiedzial"Bardzo mi przykro ale zaraz wychodze do pracy i nie moge z panem rozmawiac.Do widzenia"-powiedzial Sam Cross i powoli zamknal drzwi.w tym momencie David zobaczyl kortke Mandy,tora wycierala w samochodzie wlosy a ktora zniknela razem z nia z pokoju.Kortka wisiala na wieszaku postawionym niedaleko drzwi....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-09 19:46:50 Wpis:Troche odczekal az samochod szeryfa zniknal za zakretem.Odpalil silnik i postanowil pokierowac sie slowami jakie byly napisane na kartce.Ruszyl teraz w podroz do miejsca,gdzie pierwszy raz zobaczyl Malene.Jechal dlugo a ze swiadomoscia po co tam jedzie ,droga dluzyla mu sie jeszcze bardziej.Wiedzial,ze pozna to miejsce po drogowskazie,ktory kierowal w strone miasta.Po uplywie 3 godzin dotarl na miejsce, w ktorym tor jego zycia ulegl zmianie.Powoli podszedl do miejsca znalezienia zywej dziewczyny.David wiedzial,ze policja nie dotarla do tego miejsca bo cialo odnaleziono w calkiem innym miejscu.Miejsce,w ktorym znalazl Malene nic nie zmienilo sie od tamtej nocy.Nagle doznal wstrzasu.Ostatnie slowa jakie wypowiedziala do niego konajaca dziewczyna brzmialy "tapicerka".Dotkniety naglym skurczem w sercu pobiegl szybko do samochodu i zaczal przeszukiwac torebke kobiety.Otworzyl znaleziony tam scyzoryk i szybko zaczal niszczyc tapicerke samochodu.Material prol sie bardzo szybko i schodzil calymi platami.Wtem mezczyzna odskoczyl od samochodu dotkniety strasznym odkryciem jakiego dokonal...
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-09 15:16:26 Wpis:Teraz poczul jak zimny pot splywa po jego czole i jak dretwieje caly ze strachu.Radiowoz zatrzymal sie i wysiadl z niego policjant.Byl sam.podszedl do auta.David otworzyl okno i patrzyl na lagodne rysy,wysokiego straznika."Dzien dobry jakies problemy z samochodem?"-spytal i bacznie przyjzal sie kierowcy."Nie tylko przypomnialem sobie,ze zapomnialem kilku rzeczy z motelu,w ktorym spedzilem ostatnia noc i musze tam wrocic,bo bez tych rzeczy nie moge wyjechac"-odpowiedzial David."Pan jest pierwszy raz w tej okolicy,bo nie przypominam sobie zebysmy sie spotkali wczesniej a jestem szeryfem w pobliskim miasteczku i znam praktycznie wszystkich.Pana widze po raz pierwszy"-mowiac to szeryf spojrzal na gazete rozlozona na siedzeniu obok kierowcy.Pierwsza strona glosila o morderstwie."Straszna sprawa.Pewnie juz pan to czytal.Bylem obecny przy śledztwie.Osobicie pisalem protokul i dokonywalem ogledzin zwłok.Nie rozumiem jak ktos mogl zabic te kobiete i ...Niewazne pewnie nie interesuja pana szczegoly tej zbrodni"-powiedzial szeryf i wytarl pot z czola."Widzi pan jestem tu nowy,ale ta sprawa bardzo mnie zainteresowala.Jestem pisarzem i szukam materialow do mojej nowej ksiazki.Moze mi pan powiedziec pare szczegolow jesli to nie problem.To by pomoglo mi w pisaniu"-powiedzial juz troche spokony David,widzac ,ze szeryf jest wyjatkowo sympatyczna osoba."Nie moge zbyt wiele mowic ,bo sprawa nadal jest prowadzona i obowiazuje mnie mala tajemnica.Jednak ksiazka to ksiazka chce miec maly udzial w jej napisaniu"-powiedzial wesolo szeryf.David wysiadl z samochodu i zapalil papierosa."Kobieta zostala odnaleziona niedaleko male polanki i z śladow wywnioskowalismy ze byla wleczona z miejsca zbrodni spory kawalek.Nie znalezlismy zadnych konkretnych papierow przy jej ciele,ale szczegolowe analizy ujawnily jej dane i odnalezlismy rodzine.Biedaczka.Jej bracia i mlodsza siostra sa zalamani.Nie wiedza co robila tam tego dnia,Wyszla z domu mowiac ze musi zalatwic wazna sprawe i juz nie wrocila"-powiedzial szeryf ."A czy miala ona meza lub dzieci?"-spytal David."Nie tylko dwoch mlodszych braci i starsza siostre w swoim wieku..."."A czy nie orientuje sie pan czy to jest siostra blizniaczka bo...w mojej powiesci bedzie to ciekawiej wygladalo jak beda dwie identyczne kobiety"-powiedzial mezczyzna."Nie jestem przekonany,ze to nie sa blizniaczki,bo osobicie widzialem te kobiete.Jest rownie piekna jak ofiara,ale mlodziej wyglada bo jest mlodsza.To ona dokonala identyfikacji zwlok"-powiedzial szeryf i spojrzal na torebke na tylnim siedzeniu wozu."Juz chyba wiem o czym waznym pan zapomnial"powoedzial szeryf patrzac na Davida,ktory zorientowal sie co znaczy ten wzrok."Doprawdy.."powiedzial david jakajac sie."Tak...kobiety!"-krzyknal szeryf wybuchajac jednoczesnie gromkim smiechem."Ach tak oczywiscie!Miedzy innymi"-usmiechnal sie David z lekka ulga."Teraz musze juz jechac ,bo bardzo sie spiesze"-powiedzial szybko wsiadajac do auta."Czy moze mi pan jeszce powiedziec panska godnosc bo..musze miec panska powiesc jak tylko sie ukaze"-zasmial sie szeryf."Chris..Chris Zahn"."To do widzenia panu.Ach moze to panu jeszce nasunie jakis pomysl,ale najgorsze wtym wszystkim jest to ,ze ofiara miala wyciete wlosy.Byly jakby powyrywane.Naprawde straszna zbrodnia...Do widzenia"-powiedzial szeryf wsiadajac do wozu.Odjechal. David poczul lekka ulge,ale na krotko....
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-09 14:38:38 Wpis:...Gwałtownie podniósł gazetę i zaczął się bacznie przyglądać zdjęciu. Tak... Nie było wątpliwości, że zdjęcie przedstawia córkę państwa Cowell.
"Przecież to nie możliwe, przecież ją zabiłem" pomyślał i przeraził się własnych myśli. Pierwszy raz tak dosadnie dotarło do niego, że zabił człowieka. Nagle Davida olśniło - "Ludzi nie zmartwychwstają... Malena i Debbie muszą być siostrami. Ale zapewne siostra jak i rodzice poznali by samochód Maleny. Dlaczego nic nie wspomnieli, nie zawiadomili policji?? Coś było w oczach Debbie, kiedy pytała go o samochód" David nie wiedział co o tym myśleć, nie wiedział co ma robić, do kogo się zwrócić. W oczach prawa był mordercą, motel w którym się zatrzymał należał do rodziców kobiety którą ON zabił, dziwne kartki od anonimowej osoby, niezrosumiałe wskazówki. David czuł jak wokół niego zaciska się pierścień intrygi. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Był tylko zwykłym nauczycielem muzyki w szkole podstawowej. I do tego słabym... Szkołe muzyczną skończył tylko dzięki dobrym układom z gronem pedagogicznym, nie był stworzony do nauczania a tym bardziej do roli muzyka. Ale było to niespełnione marzenie ojca, który przelał swoje pragnienia na syna i niemal wymógł na nim obranie takiej drogi życiowej. To wszystko go przerastało. Kiedy tak stał na poboczu drogi w bocznym lusterku dostrzegł radiowóz policyjny. Zimny pot wstąpił na jego czoło. "Co teraz" pomyślał....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-07 21:24:12 Wpis:To dalo mezczyznie do myslenia.Czyzby kartka byla informacja dla niego ze popelnil blad lub opuscil jakis ślad..Jednego byl pewien!Motel,w ktorym wlasnie przebywal nie byl zwyklym postojem tylko kolejna czescia ukladanki.David byl przekonany,ze musi jak najszybciej uciekac!Ale gdzie...Nie mial jednak wyboru,czul podswiadomie,ze Mandy juz nie wroci.Nie mogl dluzej na nia czekac.Bardzo chcial ale nie mogl...Postanowil jednak ze nie zostawi tak dziewczyny,ktora tak zapadla mu w pamiec.Postanowil sobie,ze ja odnajdzie."Musze jeszcze dzis stad wyjechac,ale mam prosbe do pana.Jezli pojawi sie tutaj panienka Mandy prosze ja zatrzymac az do mojego powrotu.Wroce tu bo...bo tak czuje"-powiedzial David w recepcji,do starego Cowell'a."Oczywiscie ugoscimy panienke az do panskiego powrotu"-odpowiedzial staruszek.David zapomnial o gazecie,ktora zostawil w pokoju postanowil po nia pojsc z powrotem zeby Cowell nie zobaczyl informacji o zaginieciu kobiety i nie zawiadomil policji."Wrocil do swojego pokoju a gdy schodzil uslyszal w recepcji rozmowe pana Cowell'a:"Debbie kochanie wrocilas!Rita choc tu szybko nasza corka wrocila do domu!"."Deborah coreczko jak sie ciesze!Nawet nie wiesz jaka jestem szczesliwa!Niespodziewalismy sie ciebie tak wczesniej !Mialas wrocic w przyszlym tygodniu"-mowila przez łzy Rita Cowell."Taki bardzo tesknilam za wami,ze nie moglam zwlekac z przyjazdem.Teraz naprawde poczulam,ze jestem w domu.Jestem bardzo szczesliwa!"-byl to glos nalezacy prawdopodobnie do corki wlascicieli pensjonatu.David zszedl po schodach i wtedy zobaczyl dziewczyne,ktora kogos mu przypominala,ale nie mogl skojarzyc kogo."Widze,ze macie gosci w pensjonacie"-powiedziala Debbie Cowell i usmiechnela sie do mezczyzny."to jest nasz jedyny gosc pan David Spencer,ktory nas dzis opuszcza,ale byc moze nie na dlugo"-powiedziala Rita patrzac bacznie na Davida,ktory zdziwil sie skad ona wie,ze jest mozliwosc jego powrotu skoro nie bylo jej przy tej rozmowie.Nie wygladala na osobe,ktora podsluc***e rozmowy innych ludzi."Deborah Cowell"powiedziala dziewczyna i wyciagnela reke w strone Davida."David Spencer bardzo mi milo pania poznac"-powiedzial mezczyzna i szybko chwycil torbe kierujac sie w strone wyjscia z gazeta w drugiej rece."Czy ten kremowy samochod nalezy do pana?"-szybko spytala go dzieczyna wciaz mu sie przygladajac."Nie..to znaczy tak nalezy do mnie."Do widzenia"odpowiedzial i chcial wyjsc gdy ten sam glos za nim znow krzyknal:"Żona bedzie wsciekla ze tak poplamil pan tapicerke"-powiedziala patrzac na niego.David nie mogl sie oprzec wrazeniu ze juz gdzies widzial te twarz,ale nie byl w stanie teraz o tym myslec pozegnal sie szybko i wyszedl.Uderzyl go powiew swiezego powietrza,ktorego od pewnego czasu mu brakowalo.Otworzyl "pozyczone" auto i na tylnim siedzeniu polozyl swoj bagaz.Wsiadl i odpalil silnik.Czekala go dluga droga choc jeszcze nie wiedzial gdzie.Gazeta byla otwarta na informacji o morderstwie Maleny.Wtem z pisliem opon zatrzymal samochod bo odkryl,ze kobieta na zdjeciu w gazecie to ta sama,ktora spotkal w motelu...Debbie Cowell......
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-07 00:09:48 Wpis:...David nawet się nie zorientował kiedy zasnął. Obudził go dopiero pan Cowell.
-Nie było pana na śniadaniu więc przyniosłem mała przekąskę do pokoju. I jeszcze najświeższe wydanie lokalnej gazety. Wiele sie ostatnio wydarzyło. - Powiedział staruszek wchodząc do pokoju.
David zaspany usiadł na łóżku i popatrzył na staruszka.
- Dziękuję, nie musiał pan - powiedział odbierając talerz ze śniadaniem i gazetę.
Kiedy staruszek wyszedł z pokoju David zaczął studiować gazetę. Juz pierwsza strona wzbudziła u nigo gęsią skórkę. MŁODA KOBIETA ZAMORDOWANA głosił ogromny nagłówek. "Malena Sanders została zamordowana w dziwny sposób, napastnik najpierw ofiarę ogłuszył a następnie zabił w sposób, który nie ma precedensu. Morderca wbił kobiecie żebro w płuco jak określił lekarz sądowy "z chirurgiczną precyzją". Ciałó znaleziono ponad 2km w głąb lasu. Została tam przeciągnięta a sam akt mordu dokonał się przy drodze. Przestępca ukradł kobiecie torebkę i samochód, którym jechała. Kremowe BMW o numerach rejsteracyjnych KGW 3524. jeżeli ktoś zauważy ten samochód powinien czym prędzej powiadomić policję"
Dreszcz przeszedł Davidowi po plecach a zimny pot oblał czoło. przecież ten samochód stoi pod motelem i to właśnie ON nim przyjechał. Rzucił gazetę na podłogę i zaczął pośpiesznie zbierać swoje rzeczy. Już chciał wybiegać z pokoju kiedy zobaczył, że z gazety wypadła jakaś kartka. Podniósł ją zapominając na chwilę o grożącym mu niebezpieczeństwie. natychmiast rozpoznał charakter pisma, ten sam którym była napisana niezrozumiana wiadomość. Tym razem napisł był klarowny "Czasami trzeba się cofać aby zrobić krok na przód"....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-04 22:25:59 Wpis:Zrezygnowany wrocil do pokoju.Czul,ze ta sprawa przytlacza go coraz bardziej i mial wrazenie,ze zaden z elementow tej ukladanki do siebie nie pasuje.Nie mogl lezec bezczynnie wiec rozlozyl wszystkie dowody jakie posiadal na łóżku i przygladal im sie uwaznie.Najpierw dokladnie obejrzal kazdy przedmiot znajdujacy sie w torebce,ktora znalazl nieopodal miejsca gdzie lezala Malena.Szminka damska nie budzila w nim zadnych szczegolnych podejrzen,gdyz spodziewal sie odnalesc takie cudenko w torebce kazdej napotkanej kobiety.Scyzoryk rowniez nie dawal mu zadnych poszlak.Kazdy nosi go przy sobie w roznych celach,ale musial przyznac ,ze w torebce kobiety pelnil dosc dziwna funkcje.Coz,moze kobieta czula sie zagrozona i nosila go przy sobie bo czula ,ze moze spotkac ja cos strasznego a w takim momencie bedzie to jej jedyna szansa na obrone.David dokladnie ogladnal scyzoryk i zauwazyl ze sa na nim wygrawerowane inicjały M.H.domyslil sie ze sa to inicjaly Maleny.Nastepny byl kluczyk.Byl on wyjatkowo maly co moglo swiadczyc,ze mozna nim otworzyc jakas mala kłudeczke.Mogl on miec duze znaczenie dlatego David postanowil pamietac o nim prowadzac dalsze dochodzenie.Zdjecie przedstawialo Malene i dwoch malych chlopcow w wieku mniej wiecej 6 lub 7 lat.Byli podobni do kobiety wiec wniosek prosty ,ze to byli jej synowie,ktorych przez niego osierocila...Ślady dziwnej substancji na dowodzie byly zaschniete i nie bylo widac nazwiska ani adresu wlascicielki.Kartka znaleziona w pokoju Mandy nie dawala mu zadnego swiatla na sprawe bo nic nie rozumial z tego dziwnego kodu zapisanego na niej.Teraz nowego obrotu nabiera sprawa z powodu plamy widocznej na bluzce pani Cowell.Czyzby ta mila staruszka miala cos wspolnego ze zniknieciem Mandy i dziwnymi zdarzeniami ostatniej nocy....
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-04 21:34:52 Wpis:..."Dlaczego uważa pani, że mamy do wyjaśnienia wiele spraw??" - zapytał David z lekką nutką podejrzliwości w głosie. "Chciałem tylko się upewnić czy na pewno nikt nie wchodził ani nie wychodził z motelu przez całą noc i wczesnym rankiem." Kobieta wyczuła, że David zrobił się podejrzliwy lecz nie dała tego po sobie poznać. "Jestem pewna, że nikt nie opuszczał motelu ani do niego nie wchodził" Powiedziała bardzo pewnym głosem. Było coś w tej kobiecie, że David nie mógł jej nie uwierzyć chociaż nie miał pewności co do tego, że gdyby ktoś kręcił się po motelu to ona by o tym wiedziała. Już chciał wychodzić kiedy na mankiecie jej bluzki zauważył tą samą ciecz, którą widział już w samochodzoie i w pokoju Mandy.....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-04 21:17:56 Wpis:Gdy chlopak wychodzil z pokoju natknal sie na staruszka niosacego w reku kawe."Pomyslalem,ze kawa troche panu pomoze sie uspokoic,sprawa znikniecia panskiej narzeczonej jest naprawde dziwna"-powiedzial Paul Cowell ,podajac goracy kubek kawy David'owi."Dlaczego uwaza pan,ze jest ona dziwna?Moze znalazl pan jakies ślady swiadczace o tym,ze ktos wlamal sie dzisiejszej nocy do motelu?"-spytal David o9dkladajac kawe na stolik brudny i umazany klejaca sie substancja."Widzi pan,Rita moja zona wlasnie wrocila z miasta i zapewnia mnie ,ze tej nocy nikt nie mogl wejsc do naszego motelu gdyz drzwi byly w nienaruszonym stanie jak co dzien i nic nie wskazywalo na to ze ktos probowal sie tu dostac"-powiedzial staruszek,ktory teraz naprawde zaczal sie martwic cala historia i usmiech z jego twarzy znikal podobnie jak blask w jego oczach."Czy moglbym osobiscie porozmawiac z panska żona jesli to nie problem poniewaz nie wyjade dopoki nie odnajde Mandy!Ach i jeszcze mam jedna prosbe prosze nie myslec,ze my jestesmy para,poniewaz znam te dziewczyne tak samo krotko jak pan"-mowiac to usmiechnal sie do staruszka,ktory patrzyl na niego w dziwny sposob i oddal mu rownie dziwny krotki,pelen podejrzenia usmiech... Rita Cowell starsza kobieta o mocno pomarszczonej twarzy lekko rudawych farbowanych wlosach,sprawiala szalenie mile wrazenie.David juz w pierwszym jej spojrzeniu dostrzegl,ze jest ona kobieta bardzo serdeczna.Wygladem sprawiala wrazenie troche mlodszej od samego pana Cowell'a,ktory zaprowadzil David'a do ogrodu gdzie jego malzonka podlewala krzaki roz."Kochanie to jest pan David...", "David Spencer bardzo mi milo pania poznac"-wyreczyl zmieszanego z powodu swojej slabej pamieci staruszka."Pan Spencer chce z toba chwile porozmawiac,wiec zostawie was samych"-powiedzial i odszedl."Prosze usiasc panie Spencer mysle,ze mamy duzo spraw do wyjasnienia.."
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-04 14:18:13 Wpis:...Wygląd pokoju wskazywał na to, że dziewczyna opuszczała go w pośpiechu i nie koniecznie z własnej woli. Łóżko było w całkowitym nieładzie, lampka na nocnym stoliku wywrócona. David obejrzał dokładnie drzwi i okna ale śladów włamania nie znalazł. "Jeżeli ktoś ją porwał to musiała mu sama otworzyć albo miał klucz" - pomyślał. Cień podejrzenia padł na właściciela motelu. Jego wersja, że nie mógł dobudzić dziewczyny jakoś go nie przekonywała. Ostatnio zrobił się podejrzliwy. Kiedy tak przeglądał pokój w oczy rzuciła mu się kartka przyklejona do okna. Aż dziw, że wcześniej jej nie zauważył. Była tak umiejscowiona, żeby rzucała się w oczy. Zerwał kawałek papieru i próbował go przeczytać ale nie mógł nic zrozumieć z rzędu literek bezsensownie ze sobą poskładanych. Napis na kartce głosił "hctaw ruoy kcab esuaceb eht txen nam si gnimoc." Co to za język?? - pomyślał i schował kartkę do kieszeni. Miał przeczucie, że była adresowana do niego...
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-03 18:22:21 Wpis:"Prosze mi powiedziec gdzie jest ta mloda dama,ktora przyjechala ze mna dzis w nocy poniewaz musimy juz jechac"-to byly pierwsze slowa jakie wypowiedzial David do Paul'a Cowell'a-wlasciciela motelu "Dreams"."Dzien dobry panu"odpowiedzial spokojnie maly staruszek i poszedl do jadalni, zeby rozwiesic jadlospis.David pobiegl za nim bardzo zdenerwowany cala sprawa,ktora z godziny na godzine nabierala coraz wiecej tajemniczosci."Mloda dama od wczorajszego wieczora nie wychodzila ze swojego pokoju.Nie zeszla nawet na sniadanie a gdy pukałem do drzwi nikt nie odpowiadał.Pomyslalem,ze zmeczenie podroza wprawilo ja w taki sen wiec sprobuje pozniej ja wybudzic.Prosze sprobowac ja teraz dobudzic zaraz podamy obiad wiec zapraszam panstwa do jadalni"-powiedzial staruszek i z usmiechem na ustach wrocil do recepcji."Rzecz w tym,ze wlasnie wracam z jej pokoju,ale jej tam nie ma wiec prosze sobie przypomniec czy aby napewno nie wychodzila z tego motelu!!"zdenerwowanie Davida roslo wraz z kazda minuta i nie potrafil tego ukrywac."Szanowny panie moja kochana żona otworzyla drzwi o 7 rano jak co dzien a nastepnie siedziala w recepcji az ja przyszedlem ja zmienic.Teraz moja żona pojechala do miasta wiec prosze zaczekac az wroci wiec moze da panu jakies dodatkowe informacje poniewaz ja nie jestem w stanie panu pomoc"-szczery usmniech znow zagoscil na twarzy pana Paul'a Cowell'a - tak sie nazywał ten mily staruszek.David z ogromnym bolem glowy wrocil do pokoju Mandy.Musial znalesc jakies ślady swiadczace o tym co sie stalo tej nocy w pokoju dziewczyny...
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-03 12:54:37 Wpis:David szybko zorientowal sie,ze dziewczyna dziwnie na niego spoglada.Domyslil sie nawet dlaczego i chcial jej wszystko wytlumaczyc,gdy nagle zobaczyl maly motel polozony na poboczu drogi.Szybko skrecil.Mandy mimo iz znala przyczyne dla,ktorej chlopak skreca czula sie niepewnie.Cala ich droga przebiegla w gluchym milczeniu,wiec oboje czuli sie dziwnie w tej sytuacji.David'a zastanawialo co tak sliczna dziewczyna robila w taka pogode i o tej porze na jakims pustkowiu.Mandy nie mogla zrozumiec calej dziwnej sytuacji,w ktora sama zabrnela."Przenocujemy tutaj.Jutro musze dostac sie do najblizszego miasteczka.Przepraszam,ale nawet sie nie poznalismy.Mam na imie David"Przedstawil sie i podal jej reke.Mandy sie zawahała."Mandy,ale ty juz o tym wiesz bo ja sie przedstawilam".Dokladnie patrzyla na jego reakcje.Tak jak myslala,mezczyzna bardzo sie zmieszal.David zamknal samochod.Deszcz ustawal.Ruszyl w kierunku wejscia do motelu i wtedy uslyszal za soba"dlaczego nie zabierasz ze soba zadnych bagazy?"-Mandy patrzyla na niego wyjatkowo dziwnie."Bo zadnych ze soba nie mam".Powiedzial to i chcial isc dalej ,ale glos bystrej dziewczyny znowu go zatrzymal:"Widze ze na tylnim siedzeniu lezy damska torebka".Mezczyzna zamarl.Zapomnial o torebce,jedynym dowodzie w tej sprawie!!"Lepiej ja zabierz bo żona bedzie zla jak wybija ci szybe i ukradna jej torebke"."Ja nie ma żony"-mowiac to David patrzyl na Mandy i wtedy zauwazyl ze jej uroda byla naprawde olsniewajaca.W samochodzie nie bylo tego widac,bylo ciemno,ona byla mokra a teraz stala przed nim a on nie mogl oderwac od niej wzroku.Mandy miala dlugie czarne wlosy,ulozone w gladki kok,twarz bardzo delikatna,jej oczy byly granatowe.Figura mogla swiadczyc o tym,ze dziewczyna jest wysportowana,bo jej cialo mialo idealne proporcje co uwydatniala krotka spodnica i ładna skorzana kortka.Stal tak przez chwile i byl zaskoczony bystroscia dziewczyny.Podzszedl do samochodu czujac na sobie wzrok tych niespotykanych granatowych oczu.Zabral torebke i wtedy zobaczyl jak dziewczyna uwaznie sie przyglada brunatnym plamom na tapicerce.Szybko zamknal drzwi i poszli w kierunku wejscia.Motel byl wyjatkowo obskorny i brudny.David nie zwracal na to uwagi chcial tylko szybko sie wykapac,polozyc i przemyslec to wszystko od poczatku.Z pokoju polozonego obok holu wyszedl maly i gruby czlowieczek.Jego przypruszone siwizna wlosy kompletnie nie pasowaly do ciemnego koloru oczu,ktore wciaz mogly zaskakiwac rzeskoscia i młodzienczym blaskiem.Ubrany byl w cos na miare podomki kobiecej co dawalo jego postaci dodatkowa zabawna nute.Nie byl zbyt rozmowny a raczej sprawial wrazenie zmeczonego zyciem."Panstwo zycza sobie pokoj z duzym łozkiem czy dwoma mniejszymi?"-spytal patrzac na dwojke mlodych ludzi."Prosimy dwa osobne pokoje"-wyrwala sie szybko Mandy.David zauwazyl katem oka rumieniec na jej bladej twarzy.Po wypelnieniu dokumentow i odebraniu kluczy poszli do swoich pokoi.Bylo logiczne,ze sa jedynymi goscmi motelu bo wszedzie byly otwarte drzwi.Zdziwilo ich ze tylko ich pokoje sa zamkniete na klucze,ale zmeczenie nie pozwolilo im o tym myslec."Jutro jade do najblizszego miasteczka,jezeli masz chcec mozesz sie ze mna zabrac?"-powiedzial do dziewczyny."Jutro o tym porozmawiamy jestem naprawde zmeczona,ale mam tylko jedno pytanie czy moge...?"-spytala i bacznie na niego spojrzala."Wiem ze widzialas to wszystko w samochodzie i wydaje ci sie to podejrzane,ale uwierz mi,ze nie zrobilem nic zlego i zeby tego dowiesc potrzebuje pomocy.Zostalem wmieszany w te cala sytuacje i musze tego dowiesc na własna reke czy pomozesz mi?Mandy ja czuje ze jestes jedyna osoba.ktora moze mi pomoc!"-powiedzial to i poczul ulge.Dziewczyna dziwnie na niego patrzyla,alke po chwili powiedzial:"Widze ze jestes szczery i od poczatku cos mi nie pasowalo,ale cos mi mowilo zeby ci zaufac.Tak tez zrobilam bo inaczej nigdy nie przyjechalam bym z toba do motelu na takim pustkowiu.Jutro wszystko mi opowiesz i razem pomyslimy co zrobic"-mowiac to spojrzala gleboko w jego oczy,usmiechnela sie i weszla do swojego ciemnego pokoju.David poczul ulge patrzac w jej piekne oczy i sluchajac jej spokojnego glosu,nie wiedzial jednak co sie jeszcze wydarzy tej nocy......Rano David zjadl sniadanie i poszedl po dziewczyne zeby ruszyc w dalsza droge.Drzwi od pokoju dziewczyny byly otwarte a jej nigdzie nie bylo....Mandy zniknela.....
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-03 06:57:04 Wpis:...Dziewczyna była niecodziennej urody. Mimo tragicznych przeżyć David nie mógł oderwać od niej wzroku. Było w niej coś mistycznego, coś co nie pozwalało pozostać obojętnym. Mandy wytarła włosy w swoją kurtkę, co zresztą było nieco dziwne jako, że kkurtka była również calutka mokra. Odrzucając kurtkę odwróciła się przypadkowo. Na tylnim siedzeniu zobaczyła damską torebkę oraz plamy przypominające krew. Obłok strachu przemknął po obliczu dziewczyny. Szybko poskładała na swój własny sposób elementy tej zagadki. Niedawny wybawiciel rysował się teraz jako człowiek bezwzględny, zdolny zabić dla torebki i samochodu. Bo tego, że samochód nie należy do mężczyzny odgadła już na pierwszy rzut oka. Zbyt dużo było tu znać kobiecej ręki. była przerażona lecz starał się to ukryć aby nie prowokować potencjalnego oprawcy. Jedyne myśli jakie krążyły jej po głowie to jak najszybciej wydostać się z tego samochodu mogącego okazać się rydwanem do piekieł....
Nick:KASIEŃKA B. Dodano:2004-04-03 01:16:11 Wpis:Ślady wygladaly jak plamy z krwi,ale David nie mogl tego potwierdzic bez szczegolowej analizy.Żeby jej dokonac musial dojechac do najblizszego miasteczka i oddac kawalki tapicerki do analizy.Ruszyl w dalsza droge przemokniety od nieustajacej ulewy.David czul sie nieswojo w samochodzie obcej osoby i zeby poprawic to uczucie postanowil posluchac wiadomosci.Byla mozliwosc ze ktos zglosil zaginiecie mlodej kobiety o imieniu Malena.Jednak zdawal sobie doskonale sprawe, ze policja nie uwierzy w jego wyjasnienia i zostanie o wszystko oskarzony.Musial sam wyjasnic te sprawe.W radiu tkwila kaseta,ktora automatycznie sie wlaczyla po wlaczeniu radia przez mezczyzne.Na kasecie panowala dluga cisza z lekkim łkaniem dziecka w tle.Mezczyzna rozkrecil glos i wtedy uslyszal jedno zdanie,ktorego nie byl w stanie zrozumiec.Glos dzieciecy odezwal sie:"dlaczego nie moge otworzyc okna przeciez tu nas juz nie znajda?".to byly jedyne i ostatnie slowa wypowiedziane na kasecie.Sprawa z minuty na minute stawala sie bardziej zawikłana i niemozliwa do rozwiklania.Wszystkie ślady nie mialy z soba zadnego zwiazku...choc moze mialy tylko David nie mial pojecia jakiego....Pozna pora i dawka emocji sprawily ze jazda samochodem sprawila David'owi coraz wiecej trudnosci,gdy wtem zobaczyl zmoknieta mloda dziewczyne stojaca na poboczu.Byla zmoknieta wiec mezczyzna zatrzymal sie.Wsiadla i od razu powiedziala:"nawet nie wiesz jaka Ci jestem wdzieczna za pomoc.Mam na imie Mandy".......
Nick:m0jzesz Dodano:2004-04-03 00:35:15 Wpis:...Ruszył z piskiem opon, ciągle roztrzęsiony wydarzeniami ostatnich minut. Ze strachem w sercu uświadomił sobie, że właśnie zabił kobietę, zabrał jej torebkę i jedzie jej samochodem. Dla każdego sądu takie dowody wystarczą, żeby go skazać za morderstwo na tle rabunkowym. Przez głowę przeleciały mu ostatnie słowa konającej - "Tapicerka". Zatrzymał samochod z piskiem opon o mało co nie uderzając w drzewa na mokrej nawierzchni. Głośno dysząc z nerwów wyszedł z samochodu. Otworzył tylnie drzwi i spojrzał na tapicerkę na tylnich fotelach. Mimo ciemności dostrzegł dziwne ciemne plamy na oparciach i siedzeniach. Była to ta sama substancj, którą zaobserwował na dokumentach ofiary....
« 1 2 »