Nick:z.
Dodano:2004-03-19 21:36:50
Wpis:Nienawisc,nienawisc,nienawisc...
Jestem mlody i silny sila mlodego czlowieka.Rozumiem wszystko,co widze,na swoj prywatny,cyniczno-metaforyczny sposob.Nie przeszkadza mi to,co mysla inni.Nie przywyklem do wierzenia komukolwiek w tych sprawach.Pochodze z rodziny inteligenckiej,ale wychowalem sie w zlej dzielnicy,dlatego inteligencja,ktora jest rzecza dziedziczna,wrodzona i ktora umiera nie pielegnowana,jest domena moich braci i siostr.Mnie nikt nie nazywa inteligentnym.Wlasciwie to w ogole rzadko kto ma okazje do przydawania mi jakichkolwiek epitetow.Jestem silny.Sila mlodego czlowieka.
Wchodze w swiat telewizji...
Nie pamietam kiedy ja poznalem.Pamietam,ze przy jednym z naszych pierwszych spotkan zapytala mnie o mojego czarnego kota,ktory lasil sie do jej stop.Odpowiedzialem,ze to Freud,a drugiego kota nazwalem Jazz.Wlasnie wtedy,jak przypuszczam,uwierzyla,ze prezentuje niezbyt dostepny dla niej poziom.Moze chodzilo o zmysl,ktorym odczuwa sie,ze ktos jest inteligentny,cos,co ja poznaje po oczach.Nie uwierzylibyscie,gdybym wam powiedzial,jak czesto sie myle.
Nie wiem,dlaczego jedynie nienawisc jest dla mnie zrozumialym uczuciem.Pamietam sytuacje,w ktorej po raz pierwszy powiedzialem jej,ze ja kocham.To naprawde dziwna rzecz,przez pol godziny udowadnialem sobie,ze wogole mi na niej nie zalezy i tak wlasnie bylo,nie obchodzila mnie w ogole,moglo sie z nia dziac wszystko,bylebym o tym nie wiedzial,ale nagle pomyslalem sobie ,ze zrobie to,ze powiem jej to,rezyser kosmosu moich zamierzen poinstruowal aktora o jego roli.Wybieglem szybko ze swej muszli i stanalem przed nia,szarpnalem ja i powiedzialem cicho:"Kocham cie,glupia".Odpowiedziala,ze nie jest glupia i byla bardzo,bardzo szczesliwa.Pamietam jej reakcje.
Kiedy kogos nienawidze to wiem,na czym to polega.Co do milosci,to nie jestem pewien,czy przyadkiem rezyser w zmowie z aktorem nie przejmuja paleczki dowodzenia i nie przewodza w tej oblakanczej sztafecie,w ktorej najgorsze jest to,ze nigdy nie wiadomo,co jest meta.Przynajmniej dla mnie.
Taniec jest jedna z najwspanialszych rzeczy,jakie mnie spotkaly.Zastrzegam sie,ze nie umiem tanczyc i nie interesuje mnie taniec jako sportowe zawody na udowodnienie swojej sprawnosci.Jestem przekonany,ze ludzie,ktorzy biora udzial w takich zawodach,nie rozumieja istoty tanca tak dobrze jak ja.Dla mnie taniec nie jest sposobem na potwierdzenie samczej pewnosci siebie,nie admiruje w tancu siebie,ale osobe,ktora mi towarzyszy,lubie czuc tego kogos,z kim jestem i jest to sposob na to,zeby na krotko chociaz poczuc czyjas bliskosc.Przez chwile mozna wtedy uwierzyc,ze czlowiek nie chodzi sam po tym *****olonym swiecie.
Tanczylem z nia kilka razy.Nie wiem dlaczego,ale nie wspominam tego za czesto.Nie okazalem sie chyba wtedy najlepszym aktorem.Nie zachowalem zimnej krwi,jesli wiecie,co mam na mysli,czysta biologia.
Cynizm jako sposob patrzenia na swiat...
Mysle,ze jest pewna roznica miedzy byciem cynicznym a byciem po prostu debilem.Niewiele sie to rozni,ale mozna to rozpoznac przy odrobinie uwaznej,inteligentnej obserwacji.Nie mysle cynicznie o tancu,seksie,przeszlosci.Moi przyjaciele,och tak,wlasnie oni,starzy przyjaciele,wszystko,co moze powstac miedzy mna a nimi,jest bezbronne,wszystkie listy,jakie dostaje,sa bezbronne,ona i jej uczucia byly bezbronne,grafomanska poezja,muzyka,kinematografia sa bezbronne,naprawde wielkie autorytety moralne,spoleczne,polityczne,wszystkie te ****y,ktore opowiadaja brednie w telewizji-sa bezbronne.Nie pytaj,dlaczego.Nie chcialbym wymyslac zbyt nieprawdopodobnych klamstw.
Klamstwa,czyli sposob na mowienie prawdy...
Nie wierze w cos takiego.Klamstwo jest tym,o czym pisza w slowniku,slowem zaczynajacym sie na litere K,ja mam je po prostu we krwi,czulbym sie chory,gdybym nie mogl go uzyc.Wchodzilem do niej w srodku nocy,zawsze znajdowalem to cieple miejsce,w ktorym moglem sie usprawiedliwic moimi klamstwami.Opowiadalem jej naprzyklad o gorach,tej monumentalnej granicy z nuda tego *****olonego wszechswiata(bo jesli gdziekolwiek jest zycie w calym tym wszechswiecie,to musi byc tam ta sama nuda co u nas)i mowilem jej,ze chcialbym byc z nia w tych wszystkich miejscach,w ktorych mozna lapac boga za brode i krzyczac glosno pluc mu w twarz,a bylo to proste klamstwo,ktore zaczerpnalem z mojego starego wiersza o gorach,w ktorym byly takie wlasnie perlowe strofy,a cale moje cialo,ktorym oddycham,czulo pieklo jej ciala i chcialo wejsc w nie z przekora,ktora nie pozwala mi sie na zatrzymywanie przy robieniu bledow.Takie byly moje klamstwa,nazwijcie je perfidnymi i nic nie powiem,ale jesli ktos stwierdzi,ze byly ubogie,okaze cala moja sile,ktora jeszcze posiadam z niesyta krwi mlodoscia.Moje klamstwa zawsze byly ciekawsze od prawdy i nikt nie mogl mi mowic:"wciskasz kit!",a jesli zrozumial zasady gry,to najwyzej mogl mnie chwalic za wyobraznie.To jeszcze jedna rzecz,o ktorej nie wyraze sie w cyniczny sposob,chyba ze ktos okaze sie wyjatkowym debilem,co zreszta jest zrozumiale,gdyz wiekszosc ludzi merytorycznie potrafi zrobic z siebie wspanialych debilow.Wyobraznie po prostu trzeba miec.Czlowiek bez wyobrazni jest biedny.Moglbym go wdeptac w ziemie tylko z tego powodu.
I nie opowiadajcie mi o komputerach.
Wiem,ze nadchodzi taki czas.I gowno mnie to obchodzi.Cala poezja jej ciala,poezja,ktora czytalem z jej oczu,poezja slow toczacych sie w powietrzu z sila kamieni,jest ponad tym.Cala zwyczajna proza tez,brak domu,wpada,rozwod,dziecko,ktore ma nieforemne cialo,lewa reke dluzsza od prawej,obiad,ktory stygnie,zona,dla ktorej nie masz tyle czadu,ile chcialbys miec,zona,ktorej wolabys w ogole nie miec,bzdury o egzystencji,religii,telewizyjne talk-show,alkohol w miescie,alkohol na wsi,pod sklepem,w zaulku,w parku,w smierdzacej moczem melinie,wszystko to do ery komputerow moze sprowadzic tylko REJESTR,ale kto udowodni,ze moje ostatnie dwie noce z goracymi,maloletnimi *****kami z mojej dzielnicy byly tylko klamstwem.Komputer nie zajmuje sie takimi rzeczami jak sperma.Ciesze sie z tego.Nastepna kobiete znajde przez biuro matrymonialne w Internecie.
Ona chyba nie znala sie na komputerach.Ale na czym sie znala?Czytala ksiazki o zyciu po smierci,wyglada na to,ze zycie przed smiercia w ogole jej nie interesuje.Moglbym jej sprzedawac broszury,jak przygotowac sie do rozmowy w cztery oczy z bogiem,albo,jak zareagowac,kiedy okaze sie,ze bog wyglada jak najbardziej tlusty krewny z twojej rodziny.Moglbym to robic,w koncu,jak juz wspomnialem,mowilem jej rozne rzeczy o gorach,ale to byly zwykle bujdy,bo w koncu w tego *****olonego boga tez nie wierze.Nie starczyloby mi sliny,gdybym naprawde chcial mu napluc w twarz.
Czasami do niej tesknie...
Tesknota to uczucie,ktore dogania nas wszedzie,a najgorsze jest to,ze zwykle nie mamy do czego tesknic.Ja nie ma do czego tesknic absolutnie.ale kiedy jestem sam wtych cholernie cudownych,odleglych miejscach,w ktorych mowi sie:Nie mam ojca,nie mam matki,nie mam dzisiaj nic do roboty,moge robic co zechce!,wlasnie wtedy dopada mnie to uczucie,ktore czasem tak cudownie dziala na kobiety.Jestem mlody i silny sila mlodego czlowieka.Tesknota potrafi wywolac w moim sercu burze,ale najgorsze jest to,ze w ogole nie ma to zadnego sensu.To wszytstko.
Jazzem jest to,czego sluchasz majac ochote na jazz...
|