Mówiliście o powstaniach... padły z Waszej strony bardzo ciekawe stwierdzenia, pozwólcie, że teraz ja przedstawię swój punkt widzenia:
1. Konfederacja barska- właściwie w ogóle nie powstanie, anarchiczna ruchawka (nie śmiejcie się

) szlachecka, rozruchy herbowej ciemnoty, które były bezpośrednią przyczyną I rozbioru. A już szczytem kretyństwa był zamach na Stanisława Augusta (na szczęście nieudany). Konfederaci porwali się z motyką na słońce, a ich program był prawie całkowicie zbieżny z tym, co pod dyktando Rosjan przyjęto na sejmie 1767r. (liberum veto, wolna elekcja, przywiązanie chłopa do ziemi, praktycznie brak stałego wojska). Prawie, bo naszym kołtunom nie spodobał się punkt mówiący o tolerancji dla różnowierców- jedyna w miarę sensowna przyjęta wtedy ustawa. To właśnie konfederatom barskim "zawdzięczamy" pierwszy rozbiór, który okazał się precedensem dla dwóch kolejnych.
2. Powstanie Kościuszkowskie- nie można było go nie wywołać, nie można było także opóźnić w żaden sposób tego wybuchu, inaczej nie byłoby już czego bronić. Początkowo powstańcy odnosili nawet sukcesy, jednak po dostaniu się Kościuszki do niewoli zapanował, delikatnie mówiąc, chaos w dowództwie, pozbawionym autorytetu i jasnej wizji, co robić dalej. Uratować mógł nas wtedy jeden jedyny manewr- przyjęcie obrony na linii Wisły, a następnie wycofanie się na leże zimowe do Wielkopolski (Prusacy byli wtedy zajęci na froncie francuskim, a Rosjanie mieliby zbyt wydłużone linie zaopatrzenia, żeby sprawnie działać). Pozwoliłoby to dotrwać choć szczątkom państwa i wojska polskiego do śmierci Katarzyny II (jej syn, Paweł I, miał zdecydowanie bardziej życzliwy stosunek do Polaków). Oczywiście nie mielibyśmy pełnej niepodległości, ale już wtedy stawką było jedynie utrzymanie ziem polskich w całości, pod rosyjskim protektoratem. Na pokonanie trzech zaborców (nie wolno zapominać o Austrii) nie mieliśmy szans.
3. Powstanie Listopadowe- dość dobra sytuacja wyjściowa (mieliśmy w końcu regularną, dobrze uzbrojoną i wyćwiczoną armię), parę zwycięstw na początku, niestety zmarnowanych przez nieudolne dowództwo (głównie gen. Skrzynecki). Efekt był taki, że z kraju o dość dużym zakresie autonomii staliśmy się kolejną gubernią ("Priwislanskij Kraj"- nawet bez słowa "Polska" w nazwie). Żeby była jasność- nie uważam decyzji o wybuchu powstania za błąd, jedynie nieudolne dowodzenie pozbawiło nas sukcesu.
4, Powstanie styczniowe- właściwie od początku bez szans, działania ograniczały się wyącznie do partyzantki po lasach, pod bronią nigdy ie było więcej niż 30 tysięcy żołnierzy. Na dodatek częste zmiany w dowództwie (walka "białych" z "czerwonymi") spowodowały brak szerszego planu operacyjnego. Tak przygotowane powstanie muisiało niestety upaść.
5. Powstanie Wielkopolskie, III Powstanie Śląskie- oba wygrane przez Polaków (ale dlaczego nie mówi się o tym w mediaqch?!).
6. Powstanie Warszawskie- pomijając aspekty taktyczno- strategiczne, należy stwierdzić, że było, delikatnie mówiąc, naiwnością liczyć na pomoc wojsk radzieckich z prawego brzegu Wisły, bez której powstranie było skazane na upadek. Otóż tej pomocy Stalin musiałby udzielić WBREW własnym interesom ( w końcu powstanie, przygotowywane przez Komendę Główną AK, miało na celu zainstalowanie w Warszawie niezależnego polskiego rządu i w konsekwencji uchronienie Polski przed dominacją radziecką lub nawet wcieleniem do ZSRR (były też takie obawy). Który polityk na miejscu Stalina zdecydowałby się uszczuplić własną strefę wpływów, tracąc dodatkowo kilka(naście) tysięcy żołnierzy, nie zyskując nic w zamian? Należy oddzielić niewątpliwe bohaterstwo szeregowych powstańców od postępowania najwyższego dowództwa, które opierało swój plan na tak sprzecznych założeniach, i w konsekwencji wydało miasto na rzeź.