To ze zespol idzie w innym kierunku(czy jak mowia inni "rozwija sie") byloby powodem do zadowolenia, gdyby to wychodzilo zespolowi na dobre.Na tej plycie jest jednak odwrotnie-wszystkie innowacje sprawily ze na 10 piosenek, bardzo podobaja mi sie tylko 2, a dalsze 2 moge sobie jeszcze posluchac ale bez wiekszej podniety.Piosenki nr 1 nie licze, bo nie uznaje tego Intra za utwór godny nowej plyty System of a down...(zreszta sama nazwa mowi ze to tylko wstep) Co do Hollywoodu: jesli Daron na poczatku przymieral tam glodem, to moze dlatego ze spiewal?Pomine juz spiew Darona, ale patrzcie- bas juz praktycznie nie istnieje, charakterystyczna dynamika pozostala tylko w paru utworach, a te wszystkie wolne wogole mnie nie przekonuja!System i wolne ballady, i jeszcze z "romantycznym" glosem Darona-to jest jakas farsa.U nich nawet wolne piosenki byly w pewnym sensie i tak ostre-chociazby ATWA.Jesli chcialbym sobie puscic cos wolnego, to juz wole Red Hot Chili Pepers, wiec po co Daron wypuszcza sie tam gdzie nie ma szans odniesc sukcesu.OK, jest troche fajnych riffów w kilku piosenkach, ale tak naprawde jedyne co ta plyte troche ratuje to piosenka z Kokaina w tytule-gdzie Daron NIE spiewa oraz wszystkie te momenty gdzie Serj moze przez chwile zaspiewac sam.Gdy tylko dolacza sie Daron to mam ochote znowu wlaczyc piosenke z Kokaina w tytule...
|