Wiadomości:
Studenci z USA ominęli prawne ograniczenia wymiany plików muzycznych
utworzono: 22-08-2007
Autor: Dziennik Internautów - mm
Studenci z amerykańskiej politechniki MIT stworzyli system udostępniania utworów muzycznych, który nie narusza praw koncernów fonograficznych...

Dwaj studenci Massachussetts Institute of Technology Keith Winstein i Josh Mandel wpadli na pomysł, aby stworzyć bibliotekę utworów na dyskach twardych, a następnie rozprowadzać ją w kampusie poprzez uniwersytecką sieć telewizji kablowej. Użytkownicy mogą wybierać między 16 różnymi kanałami muzycznymi, które nadawane są w czasie rzeczywistym. Każdy student może wybrać sobie utwory w bloku nie przekraczającym 80 minut. W sumie można słuchać 3,5 tys. utworów. Cały system jest kontrolowany za pomocą specjalnego odtwarzacza multimedialnego w komputerze osobistym użytkownika. Studenci mogą kopiować utwory nadawane przez poszczególne stacje. - Rozwiązanie to niewiele się różni od nagrywania utworów nadawanych w radiu. Jakość nagrań będzie nieco niższa niż na płycie CD, ale wyższa niż w radiu stereofonicznym - uważa Hal Abelson, profesor nauk komputerowych na MIT.

W jaki sposób pomysł MIT omija prawne kruczki koncernów fonograficznych? Przede wszystkim sygnał nadawany jest za pomocą technologii analogowej. W ten sposób omija się ograniczenia dotyczące dystrybucji cyfrowej, mające zastosowanie w przypadku internetu. Transmisja analogowa oznacza, że nadawców obowiązują podobne zasady jak np. stacje radiowe. Zgodnie z amerykańskim prawem nadawcy Ci mają prawo do tzw. licencji czasowej na prezentowanie utworów szerszej publiczności. Stacje przekazują zwykle tantiemy od prezentowanych utworów organizacjom reprezentującym artystów. Jednak instytucje edukacyjne są w USA zwolnione z tego obowiązku, mogą więc odtwarzać publicznie znane utwory zupełnie za darmo. - Udało im się ominąć mur, który koncerny fonograficzne starają się zbudować między studentami a możliwościami wymiany plików - podkreśla Mike Godwin, doradca technologiczny w Public Knowledge organizacji zajmującej się prawami intelektualnymi.

Projekt Mandela i Winsteina nazwany Libraries Access to Music Project (LAMP) współfinansował koncern Microsoft. Sprzęt do przesyłania utworów kosztował 10 tys. dol., natomiast 3,5 tys. utworów na dyskach twardych kupiono za 25 tys. dol. od firmy zajmującej się dystrybucją utworów wśród stacji radiowych. W efekcie studenci będą mogli kopiować pliki, wcale się nimi nie wymieniając i dostaną dostęp do odtwarzania utworów niemal "na żądanie". Ani zrzeszenia artystów i autorów, ani stowarzyszenie producentów fonograficznych (RIAA) nie chcą na razie komentować projektu MIT.

Zrzeszone w RIAA koncerny fonograficzne od kilkunastu miesięcy prowadzą wojnę z serwisami wymiany plików (tzw. sieciami peer-to-peer - P2P) typu KaZaA, Grokster czy iMesh. Te właśnie serwisy z darmową muzką producenci płyt obwiniają za spadek obrotów swojej branży. RIAA postanowiło więc wyśledzić osoby, które wymieniają najwięcej plików, a następnie wysłać do nich wezwania sądowe z żądaniem zapłacenia odszkodowania sięgającego nawet 250 tys. dol. RIAA zwróciło się o ujawnienie danych osobowych studentów kilku amerykańskich uniwersytetów. Kilka z nich (w tym MIT i Boston College) odmówiło. Zdaniem RIAA właśnie w uniwersyteckich kampusach proceder wymiany nielegalnych plików kwitnie w najlepsze. W kwietniu czterej amerykańscy studenci zgodzili się w ramach ugody zapłacić od 12 do 17 tys. dol. każdy za stworzenie lokalnych systemów wymiany plików, działających w obrębie kampusów.
Źródła
www.softcoffee.net
Komentarze
Brak komentarzy