Gorzowska policja rozbiła stuosobowy gang hakerów. To, według "Gazety Wyborczej", największa grupa przestępcza działająca w polskim internecie. Jak podaje dziennik, w strukturach grupy byli informatycy ze znanych uczelni oraz instytucji, m.in. ZUS.
Rozpracowanie hakerów zajęło niespełna rok. Na trop grupy już w październiku 2003 r. wpadli policyjni informatycy z gorzowskiego wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Grupa przestępcza działała pod pod szyldem Warez City. Hakerzy stworzyli wirtualne państwo, w którym każdy miał określone zadania, donosi "GW". Działalność całej grupy sprowadzała się głównie do kradzieży i dystrybucji pirackiego oprogramowania, gier oraz filmów do klientów z całego świata.
Według informacji dziennika, najwyżej w hierarchii grupy stali "założyciele". Pod nimi było ok. dziesięciu "administratorów" - bardzo dobrych hakerów, którzy decydowali, gdzie się włamać i gdzie przechowywać dane. Niżej znajdowali się "technicy" włamujący się pod wskazane adresy. Jeszcze inna grupa kamuflowała włamania, by ich nie wykryto podczas standardowych procedur sprawdzania systemów zabezpieczeń serwerów. Na dole hierarchii stali "rekruci" - internauci, którzy przekazywali do pirackiej sieci nowości filmowe, muzyczne, najnowsze gry i programy. Za te zasługi ich werbowano.
Hakerzy z Warez City włamywali się do systemów komputerowych uczelni w Polsce, USA, Australii, Wielkiej Brytanii i kilku innych krajach. Wybierali uczelni techniczne, bo mają one komputery z największą pamięcią i najszybsze łącza - informują przedstawiciele policji.
Przeszukania w domach hakerów wskazują na włamania do co najmniej 20 serwerów różnych instytucji i wyższych uczelni oraz handel nielegalnym oprogramowaniem. Dyski, do których się dostali, służyły im jako magazyny na nielegalne oprogramowanie. Dzięki kodom tylko oni mieli do nich dostęp. Gdy potrzebowali więcej miejsca do magazynowania swoich danych, kasowali uczelniane archiwa. Mieli dostęp m.in. do baz osobowych takich instytucji jak ZUS - donosi Gazeta.
Gorzowskim policjantom udało się wejść w struktury grupy, dzięki czemu jej działalność nie trwała zbyt długo. Jak podaje "GW" zatrzymano już ok. 100 osób w kilkunastu miastach Polski. Za tego typu przestępstwa grozi im do ośmiu lat więzienia.
Afera ma zasięg międzynarodowy, tropi ją również FBI
Rozpracowanie hakerów zajęło niespełna rok. Na trop grupy już w październiku 2003 r. wpadli policyjni informatycy z gorzowskiego wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Grupa przestępcza działała pod pod szyldem Warez City. Hakerzy stworzyli wirtualne państwo, w którym każdy miał określone zadania, donosi "GW". Działalność całej grupy sprowadzała się głównie do kradzieży i dystrybucji pirackiego oprogramowania, gier oraz filmów do klientów z całego świata.
Według informacji dziennika, najwyżej w hierarchii grupy stali "założyciele". Pod nimi było ok. dziesięciu "administratorów" - bardzo dobrych hakerów, którzy decydowali, gdzie się włamać i gdzie przechowywać dane. Niżej znajdowali się "technicy" włamujący się pod wskazane adresy. Jeszcze inna grupa kamuflowała włamania, by ich nie wykryto podczas standardowych procedur sprawdzania systemów zabezpieczeń serwerów. Na dole hierarchii stali "rekruci" - internauci, którzy przekazywali do pirackiej sieci nowości filmowe, muzyczne, najnowsze gry i programy. Za te zasługi ich werbowano.
Hakerzy z Warez City włamywali się do systemów komputerowych uczelni w Polsce, USA, Australii, Wielkiej Brytanii i kilku innych krajach. Wybierali uczelni techniczne, bo mają one komputery z największą pamięcią i najszybsze łącza - informują przedstawiciele policji.
Przeszukania w domach hakerów wskazują na włamania do co najmniej 20 serwerów różnych instytucji i wyższych uczelni oraz handel nielegalnym oprogramowaniem. Dyski, do których się dostali, służyły im jako magazyny na nielegalne oprogramowanie. Dzięki kodom tylko oni mieli do nich dostęp. Gdy potrzebowali więcej miejsca do magazynowania swoich danych, kasowali uczelniane archiwa. Mieli dostęp m.in. do baz osobowych takich instytucji jak ZUS - donosi Gazeta.
Gorzowskim policjantom udało się wejść w struktury grupy, dzięki czemu jej działalność nie trwała zbyt długo. Jak podaje "GW" zatrzymano już ok. 100 osób w kilkunastu miastach Polski. Za tego typu przestępstwa grozi im do ośmiu lat więzienia.
Afera ma zasięg międzynarodowy, tropi ją również FBI