Amnesty International domaga się od chińskich władz uwolnienia osób aresztowanych za wykorzystywanie Internetu do rozpowszechniania informacji i wymiany poglądów.
Organizacja szacuje, że miały miejsce przynajmniej 33 takie przypadki. Chińscy więźniowie sumienia to coraz częsciej osoby skazane za publikację informacji w Sieci lub nawet za odwiedzanie "zakazanych" stron. Wśród aresztowanych znajduje się m.in. Li Dawei, były policjant, skazany na 11 lat za ściąganie artykułów z pro-demokratycznych witryn internetowych. Rząd chiński posunął się już tak daleko, że filtruje dostęp do stron zagranicznych, tworzy specjalną policję internetową i zamyka strony z materiałami, które oficjele uznają za niewłaściwe. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów działalności cenzorskiej było zablokowanie w sierpniu dostępu do największej światowej wyszukiwarki internetowej - Google. Chodziło o utrudnienie obywatelom Chin dostępu do licznych informacji o sytuacji w kraju, które publikowały zagraniczne strony internetowe w związku ze zbliżającym się XVI Zjazdem Partii. Łamanie praw człowieka osiągnęło już taką skalę, że każdy chiński Internauta jest potencjalnie narażony na uwięzienie, jeśli jego aktywność w Sieci zostanie zinterpretowana jako niewłaściwa.
Kong Quan, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, stwierdził że nie widział raportu AI, ale według niego w przeszłości organizacja stawiała już Chinom bezpodstawne zarzuty.
W październiku w Chinach z Internetu korzystało 45,9 mln ludzi. Większą ilością Internautów mogą pochwalić się tylko Stany Zjednoczone.
Organizacja szacuje, że miały miejsce przynajmniej 33 takie przypadki. Chińscy więźniowie sumienia to coraz częsciej osoby skazane za publikację informacji w Sieci lub nawet za odwiedzanie "zakazanych" stron. Wśród aresztowanych znajduje się m.in. Li Dawei, były policjant, skazany na 11 lat za ściąganie artykułów z pro-demokratycznych witryn internetowych. Rząd chiński posunął się już tak daleko, że filtruje dostęp do stron zagranicznych, tworzy specjalną policję internetową i zamyka strony z materiałami, które oficjele uznają za niewłaściwe. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów działalności cenzorskiej było zablokowanie w sierpniu dostępu do największej światowej wyszukiwarki internetowej - Google. Chodziło o utrudnienie obywatelom Chin dostępu do licznych informacji o sytuacji w kraju, które publikowały zagraniczne strony internetowe w związku ze zbliżającym się XVI Zjazdem Partii. Łamanie praw człowieka osiągnęło już taką skalę, że każdy chiński Internauta jest potencjalnie narażony na uwięzienie, jeśli jego aktywność w Sieci zostanie zinterpretowana jako niewłaściwa.
Kong Quan, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, stwierdził że nie widział raportu AI, ale według niego w przeszłości organizacja stawiała już Chinom bezpodstawne zarzuty.
W październiku w Chinach z Internetu korzystało 45,9 mln ludzi. Większą ilością Internautów mogą pochwalić się tylko Stany Zjednoczone.