Biznes stron pornograficznych odnajduje coraz to nowe metody pojawiania się we wszelkich możliwych zakątkach internetu. Nowym krzykiem mody okazało się zajmowanie adresów popularnych witryn sieciowych, które zmieniały swą nazwę.
Jak donosi Gazeta Wyborcza los ten spotkał co najmniej dwie instytucje, w tym jedną edukacyjną. Gdy Podkarpacki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli zmienił swoją nazwę na Podkarpackie Centrum Edukacji Nauczycieli (PCEN), zmienił wraz z nią również domenę internetową. Podobnie domenę zmieniał rzeszowski oddział NFZ. W obu przypadkach często odwiedzane stare adresy szybko zostały zagospodarowane przez serwisy pornograficzne.
Sprawy trafiły do prokuratury, gdzie są rozważane pod kątem prezentowania pornografii osobom, które sobie tego nie życzą i naruszenia dóbr organizacji.
Przypadki opisane przez Gazetę nie są jednak jedynymi próbami dotarcia przez serwisy "dla dorosłych" do maksymalnej możliwej liczby użytkowników bez względu na to, czy są oni zainteresowani tematem, czy też nie. Strony te pojawiają się w wyszukiwarkach pod najróżniejszymi słowami kluczowymi (niejednokrotnie kompletnie nie związanymi z odnajdywanymi stronami).
Zdarzają się i inne nadużycia. Gdy pewna popularna swego czasu wśród blogowiczów statystyka odwiedzin strony stała się płatna, w miejsce buttonów nieopłaconych statystyk początkowo pojawiała się informacja o złym kodzie. Później jednak zaczęły tam być wyświetlane bannery "sex kierunkowskaz". Zważywszy na wspomnianą popularność wśród blogowiczów i ich wiek można mieć wątpliwości co do tego posunięcia.
Jak donosi Gazeta Wyborcza los ten spotkał co najmniej dwie instytucje, w tym jedną edukacyjną. Gdy Podkarpacki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli zmienił swoją nazwę na Podkarpackie Centrum Edukacji Nauczycieli (PCEN), zmienił wraz z nią również domenę internetową. Podobnie domenę zmieniał rzeszowski oddział NFZ. W obu przypadkach często odwiedzane stare adresy szybko zostały zagospodarowane przez serwisy pornograficzne.
Sprawy trafiły do prokuratury, gdzie są rozważane pod kątem prezentowania pornografii osobom, które sobie tego nie życzą i naruszenia dóbr organizacji.
Przypadki opisane przez Gazetę nie są jednak jedynymi próbami dotarcia przez serwisy "dla dorosłych" do maksymalnej możliwej liczby użytkowników bez względu na to, czy są oni zainteresowani tematem, czy też nie. Strony te pojawiają się w wyszukiwarkach pod najróżniejszymi słowami kluczowymi (niejednokrotnie kompletnie nie związanymi z odnajdywanymi stronami).
Zdarzają się i inne nadużycia. Gdy pewna popularna swego czasu wśród blogowiczów statystyka odwiedzin strony stała się płatna, w miejsce buttonów nieopłaconych statystyk początkowo pojawiała się informacja o złym kodzie. Później jednak zaczęły tam być wyświetlane bannery "sex kierunkowskaz". Zważywszy na wspomnianą popularność wśród blogowiczów i ich wiek można mieć wątpliwości co do tego posunięcia.