Zgadzam się z teorią kolegów dot. Tesli. W tamtym okresie posiadał on technologię przewyższającą niejednokrotnie dzisejsze osiągnięcia naukowców. Potrafił on na przykład bezstratnie przesyłać energię elektryczną pod ziemią za pomocą prądów jonowych. Metoda ta została przez niego sprawdzona z powodzeniem.
Bezpośrednio przed katastrofą tunguńską Tesla zawarł umowę na budowę bezprzewodowych lini powietrznego przesyłu prądu z przedsiębiorcą produkującym przewody energetyczne (niestety nie miał on żyłki do interesu). W ostatniej chwili gdy Tesla zainwestował już cały swój majątek w to przedsięwzięcie jego wspólnik zerwał umowę. Tesla pozostawiony bez pieniędzy dramatycznie poszukiwał jakiegoś sponsora. Dalsze poszukiwania nie przynosiły rezultatów, więc postanowił on za pomocą przetestowaniej już przez siebie pompy elektryczności wpompować pod ziemię ogromne ilości prądu... Zrobił to właśnie 30 czerwca 1908 roku. Miejscem docelowym przesyłu były okolice Bieguna Północnego, na który była właśnie prowadzona ekspedycja. Wywołanie czegoś tak potężnego jak ten wybuch skierowałoby na niego oczy całego świata, zyskał by wtedy sponsorów i prowadził dalsze badania naukowe. Niestetyt jak się okazało Tesla nie trafił w zamierzone miejsce, a informacje o tym wybuchu nie zostały rozgłoszone...
Prawidłowość tej tezy potwiedza fakt, że w dniu przesyłu Tesla pobrał tak wielkie iliści prądu, że spalił generatory w trzech pobliskich elektrowniach. Również anomalia występujące w czasie wybuchu jak i po nim pasują do tego rodzaju eksperymentu. Poczas wcześniejszych prób przesyłu energii zauważono światła unoszące sie nad ziemią. Jak się później okazało zjonizowane warstwy atmosfery (przypominam, że w eksperymencie stosowano prąd jonowy) wykazują tendencje do świecenia, przy czym osiągają temperaturę plazmy. Także modyfikacje genetyczne u zwierząt i roślin teoretycznie można wywołać za pomocą prąu jonowego o odpowiednich częstotliwościach i natężeniu.
|