Ja z kolei, korzystając z okazji, pragnę pozdrowić kogoś innego- mojego drogiego tasiemca, którego skądinąd lubię, niemniej jednak, wcale nie przeszkadza mi to cieszyć się, że przez dobre dwa miesiące nie będzie pochłaniać moich kanapek...

A tak poważnie, nawet nie mam ochoty zastanawiać się, czym kierują się energetyczne hieny, cała ta zgraja wampirów i sępów. Odpowiedź bowiem jest aż nader oczywista: wygodnictwo, z tym, że... od czasu do czasu wypadałoby tej drugiej stronie w pewien sposób zrekompensować potężne nadużycia, że się tak wyrażę... Bądź co bądź, na tyle, na ile znam się na biologii w zakresie bardzo podstawowym, mogę z całą pewnością stwierdzić, że symbioza i pasożytnictwo to NAPRAWDĘ nie jest jedno i to samo. Mam dość wysłuchiwania wzniosłych hasełek i gromkich okrzyków, opiewających wyższość działania w grupie nad funkcjonowaniem w pojedynkę. To jedna wielka bzdura, kolejny z rzędu tysięcy absurdów kultury masowej, odwołujących się do instynktów rozszalałego tłumu i kreujący fałszywe poczucie wspólnoty. Zdejmijmy różowe okulary. Nie bądźmy idiotami tylko dlatego, że inni są. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy egoistami tylko dlatego, że nie pozwalamy z siebie robić kozłów ofiarnych. Poświęcenie? Proszę bardzo, to wyjątkowo szlachetne. Altruizm? Ależ oczywiście. Ale dla tych, dla których faktycznie WARTO.