No więc... (ponieważ mój poprzedni komentarz był tak długi, że jakoś się chyba nie zapisał).
Nie jestem Laetitią Castą, a nawet nie jestem francuzką, już bardziej białorusinką, to pierwsza spawa. Druga to taka, że pewnie się nastawiliście na sobowtóra Laetitii - a jego pod względem genetycznym nie ma i nie może być, ponieważ jej niepowtarzalne rysy sa nie do osiagniecia po raz drugi, czyż nie? Po trzecie, możecie mnie krytykować jak tam chcecie (od małego tylko takie słowa słyszę z ust najbliższych, a bycie "brzydkim chłopcem" już stało się dla mnie normalnym "komplementem" będąc małym dzieckiem). Po czwarte, jak ona to sama ujęła piękno pochodzi ze środka i własnie to podobieństwo do niej jest tym największym, a nie moja buzia. Po piąte ja mam 20 lat a nie 26, po szóste... it's up to You... najwyżej orzekniecie, ze nie dorastam jej urodą do pięt i słusznie - nie jestem Nią, a mój urok podobno pochodzi ze środka... i chyba właśnie ten jest najważniejszy...
|